wyspa księcia edwarda dom ani

Dom Ani Cuthbert leży w Parku Narodowym Wyspy Księcia Edwarda. Położony jest na terenie Cavendish i plaży. Otaczają go wydmy i klify z czerwonego piaskowca. Dodatkową atrakcją są słodkowodne mokradła. Aby dostać się na Wyspę Księcia Edwarda, można podróżować na trzy różne sposoby. Losy Ani, Gilberta oraz ich dzieci są wplecione w każdą z historii, ale nie znajdziemy tu chronologicznej informacji o poczynaniach Blythe'ów tylko stosunek głównych bohaterów poszczególnych opowiadań do członków tej rodziny.Zielone Wzgórze to urocze miejsce miasteczka Avonley w Kanadzie na Wyspie Księcia Edwarda.. Dodaj streszczenie. Mimo, że Wyspa Księcia Edwarda leży podobnie jak Polska w strefie klimatu umiarkowanego i jest położona około 300 km dalej na południe (gdyby była na tym samym południku co Polska zajmowałaby mniej więcej pozycję Węgier), klimat jest tu bardziej surowy, ze znacznie większymi opadami, a wiosna przychodzi później. Odkryj najpopularniejsze szlaki odpowiedni dla dzieci w Wyspa Księcia Edwarda, korzystając z ręcznie opracowanych map szlaków i wskazówek dojazdu, a także szczegółowych recenzji i zdjęć turystów, obozowiczów i miłośników przyrody takich jak Ty. Translation of "Wyspy Księcia Edwarda" into Swedish . Prins Edwardöarna is the translation of "Wyspy Księcia Edwarda" into Swedish. Sample translated sentence: Każdego roku Wyspa Księcia Edwarda przyciąga setki tysięcy turystów ↔ Prince Edward Island lockar till sig hundratusentals turister varje år Mann Schreibt Aber Will Sich Nicht Treffen. czas dostawy koszt za pobraniem InPost Paczkomaty 24/7 czas dostawy 8. sierpnia, pon. — 9. sierpnia, wt. przedpłata 11,99 zł bezpłatna dostawa od 249,00 zł Orlen Paczka czas dostawy 10. sierpnia, środa przedpłata 6,99 zł bezpłatna dostawa od 249,00 zł DPD - Odbiór w Punkcie czas dostawy 8. sierpnia, poniedziałek przedpłata 9,99 zł bezpłatna dostawa od 249,00 zł Kurier DPD czas dostawy 8. sierpnia, poniedziałek przedpłata 11,99 zł bezpłatna dostawa od 299,00 zł Kurier InPost czas dostawy 8. sierpnia, poniedziałek przedpłata 14,99 zł bezpłatna dostawa od 299,00 zł Poczta Polska czas dostawy 10. sierpnia, środa przedpłata 9,99 zł bezpłatna dostawa od 299,00 zł Poczta Polska - Odbiór w Punkcie czas dostawy 10. sierpnia, środa przedpłata 7,99 zł bezpłatna dostawa od 249,00 zł Odbiór osobisty w Bielsku-Białej czas dostawy 8. sierpnia, poniedziałek Green Gables – dom Ani Shirley w Cavendish nie ma już klimatu tamtej epoki. Fot. Krystyna Januszewska Za nimi rozpościerało się tylko morze, mgliste i purpurowe, ze swym niepokojącym, nieustającym szmerem. Za nimi – za letnimi polami. To zdanie, wyjęte z powieści Lucy Maud Montgomery „Ania z Zielonego Wzgórza” zainspirowało niegdyś Bena F. Stahla do namalowania uroczej akwareli z wiotką dziewczynką pośród kwiatów na pierwszym planie i błękitną wodą tuż za nią. To zdanie, ilekroć zdarzy mi się witać jakiekolwiek morze, natychmiast przywołuje czas minionych nastoletnich lektur, i wyobrażenie tamtego, nieznanego morza, leżącego gdzieś za oceanem… Kiedy Lucy Maud Montgomery, skromna nauczycielka i urzędniczka z kanadyjskiej Wyspy Księcia Edwarda, napisała i wydała w wieku 34 lat swoją powieść „Ania z Zielonego Wzgórza”, nie mogła przypuszczać, że losy jej rudowłosej bohaterki w tej, i wielu kolejnych książkach, pozostaną interesujące dla dziewczynek na całym świecie aż po wiek XXI. Dla dziewczynek?! Do dzisiaj wiele mam i babć z sentymentem wspomina te nieodłączne – nie nakazane – lektury, stanowiące niegdyś swoisty, wielotomowy, pogodny oraz intrygujący językowo „podręcznik” młodzieńczych pragnień i zachowań, praktycznych lub też zgoła nieprzewidywalnych, a po latach – pełne życiowych mądrości (bez ciężkiego dydaktyzmu) kompendium, pomocne w zrozumieniu psychiki własnych córek, odkrywających świat. Zapytajcie przy okazji braci, ojców i dziadków: może potrafią przyznać się do znajomości losów rudej i piegowatej kanadyjskiej nastolatki. „Ania z Zielonego Wzgórza” pojawiła się na rynku czytelniczym w 1908 roku. Natychmiastowa popularność książki była nagrodą za to, że przez kilka lat panowie wydawcy odrzucali – jakoby z powodu nadmiernego sentymentalizmu – propozycję panny Maud (należy tutaj wspomnieć, że autorka nie znosiła swojego pierwszego imienia Lucy, pozostańmy więc przy tym, które było dla niej bliższe). W ciągu stulecia z okładem losy Ani poznało ponad 100 milionów osób w różnym wieku z książek opublikowanych w ponad 20 językach (niektórzy piszą o 40). Z niezwykłą atencją i dumą mówił o autorce i jej dorobku przed laty David Preston, ówczesny ambasador Kanady w Polsce, podczas celebrowania 100. urodzin „Ani…”, zorganizowanych w Krakowie przez Wydawnictwo Literackie. To ten edytor posiadł wyłączność na publikowanie w Polsce książek o losach dziewczynki z Wyspy Księcia Edwarda. Kindred Spirits of – pierwsza edycja, wiosna 1990 Urodzinowe obchody miały miejsce w całym kraju. Odbyło się mnóstwo konkursów, wystaw, włącznie z tą w Bibliotece Jagiellońskiej. Wszędzie popłynęły hektolitry soku marchewkowego, którym wznoszono toasty za zdrowie Ani z Zielonego Wzgórza. Jak tam jest? Jak naprawdę wygląda dom, w których mieszkała Ania Shirley, czyli dom opiekunów dziewczynki – Maryli Cuthbert i jej brata Mateusza, oglądany wielokrotnie na filmach? Ach, pojechać tam, pospacerować wzdłuż morskiego brzegu, zobaczyć to wzgórze… Myślałam o tym wtedy, w jubileuszowym roku. Przecież powszechnie wiadomo, że postać Ani nie była wyłącznie wytworem fantazji autorki… Nie jest łatwo ot, tak sobie, nagle, polecieć do Kanady. Ale od czego są przypadki? Oto przyjaciółka, pisarka z Wielkopolski, Krystyna Januszewska otrzymuje zaproszenie od znajomych i – leci. W zimowy czas. Ale to nic. – Spróbuj tam dotrzeć – proszę. – Bądź moimi oczami. Oglądaj, fotografuj. Wybrzeże, dom, i wzgórze… Wysłanniczka, autentyczna entuzjastka przygód Ani, ogląda, fotografuje, rzetelnie przysyła zdjęcia i relacje. Na fotografiach – zimowy pejzaż nadmorskiej osady nad Zatoką St. Lawrence. Ośnieżony, pokryty kępami zeschłej trawy brzeg zsuwa się do wody. Na zdjęciach z samolotu cała (Prince Edward Island) bieleje od śniegu. W otrzymanym na lotnisku przewodniku po wyspie wabią, nieaktualne już, barwne zaproszenia do Charlottetown na festiwal, w ramach którego od czerwca do końca września od kilkudziesięciu lat można oglądać musical pt. „Anne of Green Gables”. „Ania z Zielonego Wzgórza”. Nie ma w Kanadzie drugiego, tak długo nie schodzącego z desek scenicznych, przedstawienia. Charlottetown. Miasto w środkowo-południowej części tej przedziwnej, przypominającej banan czy płaski rogal, wyspy. Zapamiętajmy tę nazwę. Lucy Maud Montgomery, która przyszła na świat pod koniec listopada 1874 roku w Clifton (obecnie – Nowy Londyn), na Wyspie Księcia Edwarda, została osierocona w wieku dwóch lat (jej rodzina wywodziła się ze Szkotów, którzy wraz z innymi pionierami przybyli w wieku XVIII do Kanady). Owdowiały ojciec, powtórnie ożeniony, przekazał jedynaczkę pod opiekę bardzo surowym dziadkom, mieszkającym na farmie w Cavendish. Zarówno Clifton jak i Cavendish leżą na północ od Charlottetown, gdzie Maud ukończyła studia pedagogiczne. Już wcześniej, bo w wieku 16 lat miała za sobą pierwsze próby twórcze, pisząc wiersze i nowele. Po dwuletnich studiach z zakresu literatury w Halifaksie i pracy w tamtejszej redakcji „Daily Echo”, powróciła do Cavendish, żeby zajmować się owdowiałą babcią. Tam podjęła pracę nauczycielską, dorabiała na poczcie i – pisała swoje pierwsze książki. Okolicznościowe publikacje związane z bohaterką opowieści L. M. Montgomery W trzy lata po głośnym debiucie (przypomnijmy: „Ania z Zielonego Wzgórza” – 1908) pisarka wraz z poślubionym prezbiteriańskim pastorem Ewenem Macdonaldem, przeprowadza się do niewielkiego Leaskdale, a potem pod Toronto w Ontario. Tam wychowuje dwóch synów: Chestera Camerona (ur. 1912) i Ewana Stuarta (ur. 1915), opiekuje się chorym mężem i pisze, pisze, pisze. Kolejne tomy przygód Ani, następnie Emilki i innych bohaterek. Ale kiedy umrze 24 kwietnia 1942 roku w Toronto, zostanie pochowana w Cavendish na Wyspie Księcia Edwarda. Wielce interesująca, pełna ciekawostek i anegdot biografia pisarki, oparta o jej „Pamiętniki” (autorstwa Mollie Gillen), która została wznowiona w 2008 roku i pięknie uhonorowała 135 rocznicę jej urodzin (30 listopada 1874 r.), nosi tytuł „Maud z Wyspy Księcia Edwarda”. Nadchodzący listopad w żaden sposób nie stanowi pretekstu do jubileuszowego przywoływania jej postaci. Ale – oto już za pół roku, 24 kwietnia, przypada 80. rocznica śmierci L. M. Montgomery, której dramatyczne okoliczności, jak i treść ostatnich książek, przecież nieodmiennie przesyconych epizodami biograficznymi, ukazały znacznie bardziej mroczne losy najbardziej popularnej kanadyjskiej pisarki. W Polsce rok następny przyniesie też jednak znacznie pogodniejszą okazję do celebrowania na nowo pamięci o autorce „Ani z Zielonego Wzgórza”: czytelniczki znad Wisły po raz pierwszy miały okazję poznania przygód Ani 110 lat temu, w roku 1912. Gdzie leży Wyspa Księcia Edwarda? Rzućcie okiem na mapę Ameryki Północnej. Na wschodnim wybrzeżu tej części kontynentu, północny kraniec Stanów Zjednoczonych wcina się w kanadyjską prowincję New Brunswick, połączoną wąskim przesmykiem z prowincją Nova Scotia. Na północ od tego przesmyku leży, wyraźnie oderwana niegdyś od lądu Wyspa Księcia Edwarda – najmniejsza, samodzielna prowincja Kanady. Na wyspę, której atrakcji opisanie zajmuje gruby przewodnik, można dolecieć z Detroit, Nowego Jorku i Bostonu oraz z kanadyjskich miast Toronto, Ottawa i Montreal. Precyzyjna mapa samej wyspy posiada specjalnie wydzieloną część: Green Gables Shore. Wybrzeże Zielonego Wzgórza – jak byśmy przetłumaczyli. Ale Zielonego Wzgórza – nie ma. Wracamy do fotografii. Nie tych, z pięknie wydanej książki, .przywiezionej przez Krystynę Januszewską z wyspy, o ulubionych miejscach Lucy Maud Montgomery (ale tak obwarowanej zakazami, że strach nawet zaglądać do niej bez stosownej opłaty). Mamy własne zdjęcia, nic, że zimowe. Ach, mam też pieczołowicie przechowywane od ponad trzydziestu lat pismo pt. „Kindred Spirits of Pokrewne dusze Wyspy Księcia Edwarda. To pierwsza edycja, z wiosny 1990 roku, z portretem Maud (jak należy – w sepii), jej autografem i miniaturowym rysunkiem kota, który często pojawiał się w korespondencji tej wielbicielki kotów. Publikacja w zamyśle twórców organizacji Kindred Spirits miała służyć promocji postaci pisarki i jej twórczości wśród młodych czytelniczek (i czytelników) na całym świecie. Przywieziona osobiście i podarowana niżej podpisanej przez Barbarę Wachowicz (znakomitą pisarkę, badaczkę śladów największych narodowych poetów i pisarzy w kraju i na świecie). W muzealnym sklepiku można kupić lalki Anne from Green Gables z kolekcji Kindred Spirits i mnóstwo gadżetów W piśmie jest rysunek domu Davida Macneilla, krewnego Lucy Maud Montgomery ze strony matki. Pisząc swoją pierwszą książkę, autorka wielokrotnie odwiedzała ten dom, który postanowiła uczynić domem swojej rudowłosej bohaterki. Prawdziwym domem. Na kolejnych stronach – liczne rysunki z opisami miejsc, które znamy z książek o Ani. A także obszerny tekst o synach (używających, podobnie jak mama, drugich imion) i wnukach Maud. Zarówno Cameron jak i Stuart Macdonald zostali pisarzami. Talent pisarski odziedziczyły również wnuki autorki „Ani z Zielonego Wzgórza”: syn Camerona, Dave oraz córka Stuarta, Kate. Kate, wraz mężem Jeffem dochowała się w Toronto syna Graydona i córki Elizy. Podobnie jak jej babcia, opisująca w swoich książkach wspaniałe potrawy oraz metody ich przyrządzania, uwielbia kuchnię, więc zajęła się stylizacją żywności. W 1985 r. Oxford University Press wydał jej uroczą książkę pt. „The Anne of Green Gables Cookbook”. Wydanie polskie z 1994 r. pt. “Książka kucharska Ani z Zielonego Wzgórza” nagle wysuwa się spomiędzy innych książek na moim domowym regale. Tak miało być. Na początku – cytat z pierwszej babcinej książki. Oto Maryla mówi do swojej wychowanki: …jesteś tak roztrzepana, Aniu, że chciałabym, byś się trochę ustatkowała i nauczyła cierpliwości (…). Stojąc przy kuchni, musisz mieć uwagę skupioną, a nie wpadać w zamyślenie nad cudami przyrody. Och, Marylu, och, Maud, jakże wasze rady, i te kuchenne, i te sercowe, przydały się w moim własnym życiu… Jakże często zazdrościłam tej małej rudej panienki adoracji ze strony przystojnego Gilberta…Ileż razy przygotowywałam dla gości ciastka z malinami „boleśnie zaostrzającymi apetyt”… Dorobek L. M. Montgomery obejmuje kilkadziesiąt pozycji, z których żadna nie osiągnęła podobnej popularności jak cykl powieści o Ani z Zielonego Wzgórza. Jednak ten dorobek został doceniony, członkostwem angielskiego Królewskiego Towarzystwa Sztuki i Literatury. W polskim „Słowniku literatury dziecięcej i młodzieżowej” (Zakład Narodowy im. Ossolińskich – Wydawnictwo, Wrocław 2002) czytamy iż „M. przez 40 lat prowadziła korespondencję z amer. pedagogiem E. Weberem, listy te wydano w Toronto w 1960 (…) Od 1889 niemal do śmierci M. pisała dziennik, którego fragmenty zostały publikowane w 1985 przez M. Rubio i E. Waterston z kanad. Uniwersytetu w Guelph pt. Pamiętniki; t. I Krajobraz dzieciństwa 1889-1897 (wyd. pol. 1996), t. 2 Uwięziona dusza 1898-1910 (wyd. pol. 1996) (…). Powstał też film telewizji kanad. pt. L. M. Montgomery – Droga do Zielonych Wzgórz”. Można nie czytać słowników, ba, samych powieści można nie czytać: tyle jest informacji w internecie. Tyle zaproszeń do odwiedzenia Wyspy Księcia Edwarda ze wskazaniem na Kindred Spirits… Dzisiaj to rozbudowana instytucja z bazą hotelową i handlową, z rozlicznymi komercyjnymi propozycjami dla dzieci od lat jeden do stu, mającymi promować i najważniejszą bohaterkę jej książek. Cóż, chwała sukcesorom autorki i potomkom jej dawnych przyjaciół oraz sąsiadów… Wśród pamiątek – ilustracja Bena F. Stahla do cytatu z książki Zajrzyjmy do domu – muzeum Ani z Zielonego Wzgórza. Zatem – wracamy do fotografii sprzed ponad dekady. Dom Ani Shirley w Cavendish nie przypomina tego z rysunku. Nie ma już klimatu tamtej epoki. Na zaśnieżonej, równej przestrzeni stoi piętrowa „willa”, oszalowana na biało. Okna pięterka okalają zielone stromizny dachu. To szczyty dachu. Szczyty. Gables. Zielone szczyty. Green Gables. Oryginalny tytuł pierwszej książki Maud Montgomery mówi o Ani, mieszkającej w takim właśnie domu z zielonymi szczytami. Ale – stuletnia tradycja przekładu obowiązuje. I tak pięknie to brzmi: „Ania z Zielonego Wzgórza”. I niech tak pozostanie… KRYSTYNA KONECKA Reklama Córka Bernadety Milewskiej - Nadia w stylizacji na Anię z Zielonego Wzgórza Elżbieta Koczar / MOK ŻoryPoznajcie Bernadetę Milewską, pochodzącą z Żor, która swoje życiowe szczęście znalazła na Wyspie Księcia Edwarda, tuż obok domu Ani z Zielonego Wzgórza. Prowadzi bloga Kierunek Avonlea i bada historię Lucy Maud Montgomery oraz jej książkowej postaci - Ani. - Życie samo pisze scenariusze zdarzeń, których sami lepiej nie moglibyśmy zaplanować. Oczekując na swój pierwszy wyjazd do Kanady, na warszawskim lotnisku kupiłam gazetę. Na okładce widniała postać Amybeth McNulty – aktorki z serialu o słynnej Ani Shirley. Przeczytałam artykuł z uwagą i sentymentem, a myśli same powędrowały w kierunku Zielonego Wzgórza. Syn natomiast, będący w stałym kontakcie z kolegami, powiedział akurat: „Mamo, mój znajomy jest na wyspie Księcia Edwarda”. Pomyślałam, że byłoby cudownie zobaczyć tę wyspę, o której w odległych czasach szkolnych czytało się z zapartym tchem. Tego punktu nie było co prawda w planie podróży, ale z niewiadomych powodów zaczęło mi coraz bardziej na nim zależeć. Książki Lucy Maud Montgomery czytałam w dzieciństwie, bardzo je lubiłam, a Ania - nie Andzia była moją pokrewną duszą - wspomina Bernadeta Milewska. Zobacz zdjęcia:Na miejscu okazało się, że jest szansa na odwiedzenie zakątków, w których toczyła się akcja powieści. - Z radością zaczęłam przeglądać informację na ich temat w Internecie. Natknęłam się na artykuł o Polce, która zamieszkała w sąsiedztwie Zielonego Wzgórza i prowadzi blog Kierunek Avonlea. Postanowiłam nawiązać z nią kontakt – to musiało być zrządzenie losu. Niestety podczas naszej wizyty na wyspie nie udało nam się spotkać. I tutaj nastąpiła seria niezwykłych zbiegów okoliczności. Okazało się, że ta Polka pochodzi z mojego miasta - Żor! A kolega, o którym wspominał mi mój syn, to siostrzeniec nowej znajomej! Kolejny raz odkryłam, jak mały jest świat, a jak wielka jest siła Internetu - tłumaczy dalej Bernadeta Milewska to żorzanka, która na co dzień mieszka w USA. Bada życie i twórczość Lucy Maud Montgomery. Jej największym marzeniem było odbycie podroży na Wyspę Księcia Edwarda. Niesamowity los sprawił, że Bernadeta właśnie tam odnalazła swój Wymarzony Dom – w samym sercu Cavendish, który jest pierwowzorem literackiego Avonlea. Polka jednak zawsze powtarza, że prawdziwe Zielone Wzgórze to jej rodzinny dom na Śląsku. Oto rozmowa, którą udało mi się przeprowadzić z Bernadetą Milewski z Błękitnego Księżyca nad Jeziorem Lśniących Wód. Czy nie brzmi to pięknie?Proszę, opowiedz, jak zaczęła się twoja przygoda z twórczością Lucy Maud Montgomery?Kiedy miałam 7 lat, „Anię z Zielonego Wzgórza” i „Anię z Avonlea” podarował mi, o wiele starszy ode mnie, kuzyn (tak, to nie pomyłka!), również żorzanin. Chodziłam wtedy do I klasy SP nr 3, był początek lat 80. ubiegłego stulecia i rzeczywistość PRL-u nie oferowała nam zbyt wielu atrakcji — puste półki, kolejki, stan wojenny i wszechobecną szarzyznę. W książkach Montgomery odnalazłam bardziej interesujący i działający na moją wyobraźnię świat, którego piękno wciągało mnie z każdą przeczytaną stroną. Te moje „ucieczki” z Żor na Wyspę Księcia Edwarda trwały do czasu, kiedy skończyłam 15 lat i rozpoczęłam naukę w elitarnym rybnickim Liceum im. Powstańców Śląskich. Seria o wiernej przyjaciółce z dzieciństwa nadal co prawda była w mojej biblioteczce, ale jej honorowe miejsce zajęły bardziej ambitne dzieła literatury polskiej i światowej. Pamiętam jednak dokładnie, że Ania pojawiła się ponownie w moim pierwszym dłuższym wypracowaniu po angielsku, którego tematem były miejsca, jakie chciałoby się odwiedzić w przyszłości. Moim numerem 1 była od zawsze Kanada, a dokładnie Wyspa Księcia Edwarda. Już po przeczytaniu pierwszego tomu powzięłam decyzję, że kiedyś tam trafię. Do teraz moja sąsiadka pamięta te dziecięce postanowienia i przyznaje, że nikt nie traktował ich najbardziej zaskoczyło cię w biografii autorki? Co ciekawego udało ci się odkryć?Cała biografia Montgomery to totalne zaskoczenie. Nie tylko dla mnie, ale również dla rzeszy czytelników i nawet krewnych pisarki. Dokładnie pamiętam krótką notkę biograficzną pojawiającą się w egzemplarzu „Ani z Zielonego Wzgórza”, który wprowadził mnie w świat Avonlea. „Przykładna żona prezbiteriańskiego pastora”, której życie było mało interesujące... Kiedy doktor Elizabeth Waterston na Uniwersytecie w Guelph próbowała w latach 70. zająć się Montgomery na poważnie, władze uczelni stanowczo odradzały jej ten krok — nikt nie miał pojęcia o tym, że największa spuścizna po Montgomery dopiero ujrzy światło dzienne. Dzienniki, bo o nich mowa, zawarte w dziesięciu obszernych tomach ukazały, jak trudne życie wiodła pisarka, która dała nam Anię. Miejscami trudno czytać zapiski z wyjątkowo trudnych chwil — jej ciągłe starania, aby nikt nie dowiedział się o chorobie psychicznej męża–pastora, wieloletnia walka z bostońskim Wydawnictwem Page, poważne problemy z najstarszym synem Chesterem, utrata w styczniu 1919r. kuzynki, a zarazem największej przyjaciółki, problemy finansowe po krachu na Wall Street i I wojna światowa, którą wrażliwa Maud przeżywała jakby toczyła się na jej własnych oczach przed plebanią w Leaskdale, w Ontario, w której zamieszkała po ślubie w 1911r. Co jest takiego w postaci Ani Shirley, że w jej historii zaczytuje się praktycznie cały świat? Co stanowi o jej sile? W końcu wpłynęła w dużym stopniu na całe twoje się nad tym zastanawiałam i doszłam do wniosku, że siła Ani tkwi w tym, że przemawia ona do każdego czytelnika indywidualnie. Na tym polegał moim zdaniem geniusz Montgomery, że umiała stworzyć relacje z każdym czytelnikiem. Dlatego zaczytują się w jej książkach ludzie z całego świata. Dla mnie Ania to wakacje na ul. Konopnickiej w Żorach, zapach truskawek, czereśni i świeżych ogórków – z nią spędzałam każde wakacje. Ale dla Japończyków, których rzesze przyjeżdżają na Wyspę, to zupełnie coś innego. Nie ulega jednak wątpliwości, że Ania nauczyła nas wszystkich marzyć... A te marzenia w moim przypadku przybrały własne zupełnie niesamowita historia, Polka – w dodatku Żorzanka, zamieszkała na Wyspie Księcia Edwarda. I to w miejscu, które należało do rodziny Lucy Maud Montgomery. Jak reagują na Ciebie mieszkańcy wyspy? Czy są zmęczeni turystami?Tak, to co zdarzyło się w moim życiu, to prawdziwa bajka. Nasz dom znajduje się nad Jeziorem Lśniących Wód (tak, tym samym, którym zachwycała się Ania Shirley!), z widokiem na Muzeum Ani z Zielonego Wzgórza i Złoty Brzeg. Jezioro to tak naprawdę staw Campbellów, krewnych Montgomery, do których mała (a później i starsza) Maud jeździła, aby poczuć ciepło matczynej miłości. Znajdowała je w objęciach cioci Annie Campbell, siostry przedwcześnie zmarłej matki – Clary. Tu bawiła się z kuzynostwem, które było z „rodu Józefa” (określenie to zostało pierwszy raz użyte przez kuzynkę Frederykę Campbell) i tu czerpała inspirację. Kiedy w 1904r. zaczęła pisać „Anię z Zielonego Wzgórza”, oczywistym wyborem na staw Barrych okazał się staw wujostwa Campbellów. Naprzeciw naszego domu na Wyspie stoi stateczny dom senatora Donalda Montgomery, dziadka pisarki, który stał się inspiracją dla Złotego Brzegu. Ziemia, na której znajduje się nasz dom, należała do senatora i pisarka widywała naszą działkę z pokoju, w którym czasem spała u dziadka. Nie zdarzało się to jednak zbyt często, gdyż o wiele częściej zatrzymywała się u cioci Annie po drugiej stronie jeziora. Obecnie dom cioci Annie jest Muzeum Ani z Zielonego Wyspy początkowo nieufnie podchodzą do obcych, choć oczywiście przyjaźnie odnoszą się do turystów. Turystyka to obok rybołówstwa i rolnictwa najważniejszy filar gospodarki Wyspy. Miałam wielkie szczęście, że wiele osób poznało mnie jako blogerkę — dzięki temu zawsze mogłam liczyć na większy kredyt zaufania niż typowy turysta. A teraz, kiedy mieszkam wśród nich, jestem częścią społeczności lokalnej. Czuję się nie tylko akceptowana, ale i bardzo lubiana. Moja córka Nadia Anne (to Anne to oczywiście po Ani) odgrywa czasem Anię w Muzeum, ja sama pomagam rodzinie Campbell w promowaniu pamiątek z Wyspy (Campbellowie poza Muzeum są właścicielami sieci sklepów Ani z Zielonego Wzgórza), a kiedy jest taka potrzeba, idziemy zapalić światło w hotelu na Złotym Brzegu dla turystów, którzy na ostatnią chwilę robią istotnym elementem w twórczości Montgomery jest natura, przyroda. Czy na wyspie rzeczywiście da się poczuć klimat opisany w książkach? Czy bieg czasu oraz nowa technologia wpłynęła mocno na krajobraz?Zdecydowanie tak! Według mnie Wyspa to jedyna nadal żyjąca bohaterka książek Montgomery. Te strumyki, gościńce, czerwone dróżki, pola, plaże, lasy, skały i Zatoka Św. Wawrzyńca nadal tutaj są i dzięki nim można się przenieść w czasy Montgomery. Część północnego wybrzeża zamieniono w Park Narodowy, zaś inny kawałek pejzażu objęto ochroną—po to, aby świat ukazany przez Montgomery można było zawsze odnaleźć na Wyspie Księcia Edwarda. Napisałaś kiedyś, że Lucy Maud Montgomery nauczyła nas marzyć. Ty natomiast pokazujesz nam, jak należy spełniać swoje marzenia. Proszę, opowiedz, jakie masz plany na najbliższą nadal inspirować ludzi, aby odgrzebali swoje dziecięce marzenia (jakiekolwiek mają). Dodatkowo przybliżam wszystkim wielbicielom Ani Wyspę — dzięki mojej współpracy z George’m Campbellem udało mi się sprowadzić do Polski sporo pamiątek z Wyspy Księcia Edwarda. Liczę, że kilka razy na rok będę nadal umożliwiała ich zakup. Poza tym oprowadzam czasem po Wyspie wielbicieli Ani — znam wszystkie miejsca, które zależy odwiedzić i te, które nie pojawiają się w żadnych przewodnikach. W najbliższych planach jest też praca nad kolejnym tomem pełnego wydania Dzienników Montgomery. Od 2016r. pomagam Jen Rubio, redaktorce wydań w przypisach do tej nowej pełnej publikacji. Mam także nadzieję, że w przyszłym roku uda mi się ponownie zawitać do jak często przyjeżdżasz do Polski? Czy kiedy odwiedzisz Żory, będziemy mogli zorganizować spotkanie miłośników Ani z Zielonego Wzgórza?Kiedyś przyjeżdżałam co roku, ale od 2015r. niestety nie udało mi się przyjechać do Polski. Mam nadzieję, że w przyszłym roku wszyscy spędzimy część wakacji w Żorach i być może uda się zorganizować wówczas spotkanie miłośników Ani Shirley. W międzyczasie zapraszam wszystkich na mój blog „Kierunek Avonlea” i na fanpage na Facebooku. Bardzo dziękuję za rozmowę, szczególnie, że łączą nas bardzoRozmowa i relacja - Elżbieta KoczarPOLECAMY PAŃSTWA UWADZE:Zobacz najważniejsze wydarzenia minionego tygodnia w programie TyDZień Niedaleko Nowej Szkocji, w kierunku której jedziemy, jest mała wyspa. Jest to najmniejsza wyspa w Kanadzie. Jest najmniej ludna, a jednocześnie najgęściej zaludniona (aż 25 osób na 1 km2). Żeby tam się dostać przejeżdżamy przez Most Konfederacji, który łączy Nowy Brunszwik z Wyspą Księcia Edwarda. Most ma 13 km długości, prowadzi przez cieśninę Northumberlandzką i jest najdłuższym mostem na świecie przebiegającym przez zamarzającą zimą wodę. Niestety most jest płatny i to całkiem sporo jak na nieprzewidziany wydatek. Możesz wjechać na wyspę, ale nie wyjedziesz z wyspy bez zapłacenia za przejazd. Wyspa Księcia Edwarda jest przepiękna. Od strony północnej są wydmowe plaże, od południa są klify. Na wyspie urodziła się Lucy Maud Montgomery, autorka książki „Ania z Zielonego Wzgórza”. Akcja książki dzieje się właśnie na Wyspie Księcia Edwarda i dokładnie widoki jak z filmu otaczają nas dookoła, gdy jeździmy po wyspie. Wieczorem włączamy film „Ania z Zielonego Wzgórza” i już wiem, że gdy wrócimy do Polski będzie to jedna z pierwszych książek wypożyczonych przez Alicję w bibliotece. Podczas jeżdżenia po wyspie dowiedzieliśmy się, że właśnie kończy się połów homarów w tym roku. Z tej okazji w najbliższym czasie odbędą się różne festiwale. My niestety nie zostaniemy do tego czasu, ale wpadamy na pomysł zjedzenia homarów na obiad. Jeszcze ich nigdy nie jedliśmy, najwyższy czas spróbować, tym bardziej, że jest okazja do zjedzenia świeżych homarów. Pytamy się rybaków, gdzie możemy zjeść homara. Polecają nam jakiś sklep, ale my w końcu idziemy do restauracji. Na parterze restauracji jest sklep i można kupić homary i muszle do przyrządzenia w domu, a na górze jest restauracja. Jednak tam każą nam czekać 20 minut na wolny stolik, więc rezygnujemy. Pytamy gdzie jest tutaj druga restauracja i zostaje nam polecone jakieś miejsce. Jedziemy tam, a na miejscu okazuje się, że jest to miejsce polecane wcześniej przez rybaków i jest to sklep rybny z homarami i muszlami. W okolicy nie ma więcej restauracji… Na szczęście w sklepie sprzedają także gotowane homary, kupujemy więc 4 sztuki, oni łamią szczypce żebyśmy mogli to zjeść i jedziemy na piknik. Jest to lunch, który będziemy długo wspominać. Homary są przepyszne, a najpyszniejsze jest mięso ze szczypiec (w sklepie pytaliśmy się, które części homara się je – do tej pory byliśmy totalnymi ignorantami w kwestii homarów). Było cudownie: piknik z homarami nad oceanem Atlantyckim. Most Konfederacji w tle Most Konfederacji czerwone drogi i samotne domki nad oceanem taki malowniczy widok – domek pośrodku niczego – widzimy co chwilę wszystkie kościoły są drewniane i niewielkie skrzynie do połowu homarów kolejne skrzynie do połowu homarów wychodzę z homarami ze sklepu, za chwilę będzie pyszny lunch pierwsze dwa homary już na talerzach latarnia morska dom, w którym urodziła się autorka „Anii z Zielonego Wzgórza” dom Lucy Maud Montgomery to duża atrakcja turystyczna na wyspie; my trafiamy tutaj tylko przypadkiem Stary zamknięty kościółek. Konrad chwycił za kłódkę i odblokował drzwi, więc weszliśmy do środka. A. Sady pełne dorodnych jabłoni i zielone łąki ciągnące się aż po horyzont. Lśniące w słońcu oczka jezior i czerwone plaże z malowniczymi klifami w tle. Witajcie na Wyspie Księcia Edwarda, w zaczarowanym świecie Ani z Zielonego Wzgórza, która podbiła serca milionów czytelniczek na wszystkich kontynentach. Wyspa Księcia Edwarda zapewne nigdy nie stałaby się tak sławna, gdyby nie Ania Shirley, bohaterka kultowej powieści „Ania z Zielonego Wzgórza” Lucy Maud Montgomery. Odkąd gadatliwą piegowatą dziewczynkę z bujną wyobraźnią pokochały rzesze czytelniczek na całym świecie, każdego dnia ściągają tu tabuny jej fanów. Na miejsce dojeżdżamy jednym z najdłuższych mostów świata, 13-kilometrowym mostem Konfederacji łączącym ląd z tą uroczą kanadyjską wysepkę w Zatoce Świętego Wawrzyńca. Przejazd, niestety, jest płatny i jeszcze do niedawna kosztował 40 dolarów. Kanadyjczycy nazywają wyspę w skrócie PEI – od Prince Edward Island. Jest ona najmniejszą kanadyjską prowincją, choć najbardziej zaludnioną. Samochodem można ją objechać w kilka godzin, ale przyjechaliśmy tu nie po to, żeby zwiedzać w zawrotnym amerykańskim tempie, tylko w skupieniu poszukać śladów Ani Shirley. Na początek delektujemy się szumem fal, widokiem czerwonych plaż, jako że wyspa jest wulkaniczna, z klifami malowniczo opadającymi do morza. W niewielkim Charlottetown, będącym stolicą, wszędzie kuszą smażalnie ryb, grillowane sery i restauracje serwujące najlepsze pod słońcem homary i ostrygi będące lokalną specjalnością. Warto zajrzeć do takich knajp, jak Terre Rouge czy The Pilot House, gdzie zawsze mają pyszne frutti di mare. A na koniec należy spróbować pysznych lodów Cows robionych tylko z mleka tutejszych krów Jezioro Lśniących Wód Czas ruszyć przed siebie. Z mapą pobraną w punkcie informacyjnym kierujemy się drogą numer 13 na Cavendish i Zielone Wzgórze. To tam Ania, błąkająca się wcześniej po sierocińcach i rodzinach zastępczych, znalazła azyl, trafiając pod opiekuńcze skrzydła Maryli Cuthbert i jej brata Mateusza. Może nawet jechała z nim bryczką zaprzęgniętą w kasztankę tą samą drogą co my, kiedy po raz pierwszy wiózł ją ze stacji kolejowej do ich domu. Jakie to było dla niej ekscytujące. W powietrzu wirowały zapachy jabłoni, łąki gubiły się w dali na horyzoncie, a ptaki trelowały, jakby to był pierwszy dzień wiosny. Mateusz też rozkoszował się przejażdżką, choć jej urok psuły mu chwile, w których musiał się kłaniać spotykanym kobietom. Na Wyspie Księcia Edwarda bowiem panował zwyczaj kłaniania się każdej spotkanej osobie, niezależnie czy to znajomej, czy obcej. Przejeżdżamy przez gęsto zaludnione miasteczka, gdzie jak niegdyś ujadają psy, twarze ciekawskich wyglądają zza firanek przez okna, a mali chłopcy witają obcych okrzykami. Mijamy posiadłość Barrych na Sosnowym Wzgórzu i ich niewielki staw przemianowany przez Anię na Jezioro Lśniących Wód. Określenie czegoś tak pięknego, mieniącego się wszystkimi kolorami tęczy, zwykłym stawem wydało się jej szkaradne. Odtąd będzie tu częstym gościem Diany, córki Barrych, swojej najlepszej przyjaciółki… Jeszcze kilka zakrętów i jesteśmy na moście, na którym Ania zawsze zamykała oczy, tak bardzo bała się nim przejeżdżać. Wyobrażała sobie, że kiedy znajdzie się na środku, most złamie się jak scyzoryk. Ale bokiem zerkała, bo gdyby most się naprawdę załamał, chciałaby to zobaczyć… Potem oglądała się za siebie, szepcząc ledwo słyszalne słowa: „Dobranoc, kochane Jezioro Lśniących Wód!”. Bo zawsze mówiła „dobranoc” wszystkim i wszystkiemu, co lubiła, nie wyłączając ptaków, kwiatów, szemrzących strumyków… Na farmie w Avonlea Po dobrej godzinie wreszcie wjeżdżamy na nieduże wzgórze, z którego Ania zapewne po raz pierwszy zobaczyła swój nowy dom. Słońce już prawie zaszło, ale na zachodzie, na złotoczerwonym niebie zarysowała się ciemna dzwonnica kościółka. Niżej ciągnęła się mała dolina, a dalej łagodne wzgórze usiane przytulnymi ładnymi dworkami. Oczy Ani błądziły między nimi, aż zatrzymały się na jednym z nich. Biały dom z zielonymi dachami i wykuszami w tym samym kolorze stał nieco z dala od drogi, w obłoku kwitnących drzew. „To ten!”, wykrzyknęła, zgadując od razu. Angielski tytuł „Anne of Green Gables” sugeruje, że może tu chodzić o „Anię z Domu o Zielonych Szczytach” czy o „Anię z Domu o Zielonych Dachach”. Ale „Ania z Zielonego Wzgórza”, mimo nieścisłości tłumaczenia, tak się przyjęła, że nikt już nie odważyłby się tego zmieniać. Mamy wrażenie, jakby czas się zatrzymał i jakby za chwilę na skąpanym w promieniach słońca Zielonym Wzgórzu miała pojawić się Ania. Rzeczywistość miesza się z fikcją, to miejsce wygląda dokładnie tak jak w książce i wbrew naszym obawom nie trąci komercją. W muzeum, które tutaj stworzono na cześć Ani, udało się stworzyć tajemniczą aurę, więc czujemy dreszczyk emocji. Znajdujemy tu mnóstwo rzeczy znanych z książki Lucy Maud Montgomery, która nie tylko wymyśliła postać Ani, ale całe Avonlea, gdzie rozgrywa się akcja powieści, bo nie ma takiej miejscowości na żadnej mapie świata. Dla Ani jednak Avonlea była najcudowniejszą nazwą. Nie wiadomo, czy pokochałaby tę prawdziwą, brzmiącą dość zwyczajnie – Cavendish. Ruszamy na zwiedzanie powieściowej farmy Maryli i Mateusza Cuthbertów, którzy z obawą przygarnęli Anię do siebie, a na koniec pokochali jak rodzoną córkę. Zanim powstało tu Muzeum Ani, była tutaj posiadłość dziadków Lucy Maud Montgomery, która spędziła u nich większość dzieciństwa. Okazuje się, że miała wiele wspólnego ze swoją bohaterką: wczesne osierocenie (obie straciły rodziców), poczucie osamotnienia, wybujałą wyobraźnię i talent literacki, a do tego ciekawość świata i wielkie pragnienie, by być kochaną. Zaglądamy do stylowej jadalni, używanej przez Marylę Cuthbert tylko od święta, do kuchni i spiżarni z winem porzeczkowym, którym Ania, myśląc, że to sok malinowy, upiła swoją przyjaciółkę Dianę. Pokoik Ani na piętrze z wciśniętym łóżkiem i stolikiem nie dawał wielkiej swobody, za to okno z widokiem na sad i okolicę stwarzało duże pole dla wyobraźni. „Czyż to nie jest urocze miejsce?”, zachwycała się Ania. Ogromna wiśnia niemal dotykała domu, trawniki żółciły się od mleczów, a bzy w ogrodzie uginały się pod ciężarem fioletowych kwiatów. Można było upajać się zapachem ogrodów, za którymi ciągnęły się łąki pełne soczystej koniczyny i wyrastało wzgórze oblane ciemną zielenią sosen i jodeł… Aleja Zakochanych i gadające klony Dom na Zielonym Wzgórzu stał się najczęściej odwiedzanym miejscem na wyspie, a Ania jej najpiękniejszym symbolem. Czy ktoś potrafiłby zachwycać się tak jak ona urodą wyspy? Czy nadałby zwykłym rzeczom tak niezwykłe nazwy: Szum Wierzb, Dolina Fiołków czy Ścieżka Brzóz? Trzeba przejść się Aleją Zakochanych, też wymyśloną przez Anię, by dotrzeć do skrytego wśród drzew uroczego strumienia. Ania zawsze chodziła tędy z Dianą do szkoły, przemykając pod konarami klonów i słuchając ich szeptów. „Klony to naprawdę towarzyskie drzewa, wiecznie szepczą i szepczą do nas”, mawiała. Nawet dziś czuje się wszędzie ducha rudowłosej dziewczynki. Na polach golfowych, otwartych tuż obok jej muzeum, w sklepach z pamiątkami, gdzie można kupić kapelusiki w stylu Ani, a nawet jej perukę z długimi warkoczami. W Charlottetown zrobiono o niej dwa musicale: „Anne of Green Gables” i „Anne and Gilbert” – ten ostatni o rodzącej się miłości Ani i Gilberta Blythe, jej klasowego rywala ze szkoły w Avonlea, z początku bezskutecznie starającego się o jej względy. O mały włos portret Ani Shirley trafiłby na kanadyjską 10-dolarówkę. Ostatecznie jednak Bank Kanady odrzucił ten pomysł ze względu na fakt, że jest to postać fikcyjna. Chociaż Ania stała się niekwestionowaną królową Wyspy Księcia Edwarda, to można znaleźć tu mnóstwo innych atrakcji, świetne warunki do uprawiania sportów, urocze zakątki nietknięte ludzką ręką czy cudowne plaże z pasmami czystego piasku. Wystarczy puścić wodze wyobraźni, aby poczuć się jak w bajce. Tekst Elżbieta Pawełek 1/9 Copyright @ 1/9 Kanadyjczycy „miejsce na ziemi” Ani Shirley, czyli Wyspę Księcia Edwarda, nazywają w skrócie PEI – od Prince Edward Island. Tu urokliwe łowiska u brzegów French River. 2/9 Copyright @East News 2/9 Fioletowo-różowo-niebieski dywan łubinu, Clifton, Wyspa Księcia Edwarda. 3/9 Copyright @BEW 3/9 W filmie „Ania z Zielonego Wzgórza” z 1985 roku główne role zagrali Megan Follows i Jonathan Crombie. 4/9 Copyright @FORUM 4/9 Miejsce urodzenia Lucy Maud Montgomery: biały dom z zielonymi wykończeniami w chmurze kwitnących drzew przy Blue Heron Coastal Drive, New London. 5/9 Copyright @Getty Images 5/9 Ulica handlowa w centrum Charlottetown, stolicy Wyspy Księcia Edwarda. Co roku ściągają tu setki tysięcy fanów Ani z całego świata. 6/9 Copyright @East News 6/9 Powieściowa Diana Barry to najlepsza przyjaciółka Ani: zwykła, sympatyczna, dobrze wychowana dziewczyna. Kadr z filmu „Ania z Zielonego Wzgórza”. 7/9 Copyright @East News 7/9 Słynna herbaciarnia Avonlea Tea House, Avonlea Village, Cavendish. 8/9 Copyright @FORUM 8/9 Rybackie łódki przycumowane w Stanley Bridge Harbour, Wyspa Księcia Edwarda. 9/9 Copyright @BEW 9/9 Widok z latarni morskiej na wybrzeże Northumberland Strait, Wyspa Księcia Edwarda.

wyspa księcia edwarda dom ani