armia białej gwiazdy z nią się liczy każdy

Wisła Kraków 2023. Oto nowa kadra "Białej Gwiazdy", która wystąpi w wiosennych meczach na boiskach I ligi. W gronie ponad 30 piłkarzy są wszyscy ci, którzy mają przywrócić Wiśle nowy Wszyscy są wstrząśnięci tragedią, jaka spotkała mieszkańców Nowej Białej, gdzie w weekend spłonęło doszczętnie około 40 domów. Ludzie stracili dobytek całego życia. W tym całym nieszczęściu jedyny pozytyw jest taki, że ruszyła już pomoc dla rodzin dotkniętych tragedią. Włączyli się w to również kibice Wisły Kraków. W niedzielę Wisła Kraków pożegnała się z ekstraklasą. Porażce 2:4 z Radomiakiem towarzyszyły łzy, złość, bezsilność. legenda „Białej Gwiazdy”, który zdobył z nią sześć Stadion ten związany był nierozerwalnie z przedwojennymi sukcesami „Białej Gwiazdy”. Liga wystartowała w Polsce w 1927 roku. Zanim jednak do tego doszło, stadion był już świadkiem WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy" Radosław Sobolewski nie lubi, gdy pyta się go o presję wywieraną przez rywali na innych stadionach. Mann Schreibt Aber Will Sich Nicht Treffen. Był ikoną przedwojennego kina i kabaretu. Miał niezwykłą aparycję. Cieszył się wielkim powodzeniem wśród kobiet, również aktorek, mimo że nie był klasycznie piękny. Jak na amanta był dosyć przysadzisty, miał szeroką twarz, kwadratową szczękę. Ale miał też w sobie „to coś”. Mawiał że jest wierny miłości, ale nie w miłości. Eugeniusz Bodo odszedł 7 października 1943 roku. Jego wojenne losy były długo nieznane, szukała go krewna, przedwojenna garderobiana Wiera Rudź. Po 1989 roku pisała w tej sprawie do prezydentów Lecha Wałęsy i Borysa Jelcyna. Jakie były jego losy? Na czym polegał fenomen Bodo jako gwiazdy? Niestety, spotkał go tragiczny, smutny los... Urszula i Tomasz Kujawski: „Mamy za sobą wiele zakrętów, ale na szczęście udało nam się pozbierać” Eugeniusz Bodo: dzieciństwo Bodo, a właściwie Bohdan Eugène Junod urodził się w 1899 roku w Genewie, zmarł 7 października 1943 w Łagrze w Kotłasie na terenie ZSRR. Ojciec był Szwajcarem - ewangelikiem i to wyznanie przejął potem jego syn. Mama - Dorota była polską szlachcianką, katoliczką. Jego pseudonim to połączenie dwóch imion, jego – Bohdana i mamy Doroty. Niesamowicie ją kochał, kiedy zrobił karierę i stał się bogaty, sprowadził ją do swojego mieszkania w Warszawie. Średnio się to podobało, plotkowano, że jest tak długo kawalerem, że może „nie lubi kobiet”. Ojciec był inżynierem i pasjonatem kina, z pokazami niemego filmu objechał – wraz z rodziną kawał świata, trafił aż do Chin. W 1903 roku rodzina Pana Junod przyjechała do Polski, do Łodzi, gdzie małżonkowie założyli kino „Urania” oraz restauracje „Masque”. Ich synek zadebiutował w „Uranii” ( która była kinoteatrem) jako dziesięcioletni kowboj Bodo – Cudowne dziecko XX wieku. Zaczął więc swoją karierę bardzo wcześnie. Aktor miał po ojcu szwajcarskie obywatelstwo, co miało mu uratować życie w czasie wojny - Szwajcaria była bogatym, neutralnym krajem. Jej obywateli traktowano inaczej niż Polaków. Tymczasem szwajcarski paszport zaszkodził mu, wzbudził podejrzenia NKWD-stów, którzy uznali Bodo za niemieckiego niemieckiego szpiega. Zadręczali go pytaniami o pobyt w Niemczech, który tak naprawdę był czysto zawodowy. Zanim to jednak nastąpiło Bodo zrobił wielką karierę w przedwojennej Warszawie. Zobacz też: Piękna i geniusz. Historia miłości Jane i Stephena Hawkingów Fot. Bodo a la seksbomba Mae West w piosence Sex appeal, z filmu Piętro wyżej, 1937 rok. Fot. Alamy Stock/Be&W Eugeniusz Bodo: nie jestem amantem, nie mam warunków Występował w kabaretach „Qui pro Quo” i „Morskim oku”, grał w wielu przedwojennym przebojowych filmach. Był zresztą jednym z najbardziej kasowych aktorów. Takie filmy, jak: „Czy Lucyna to dziewczyna", „Paweł i Gaweł", „Piętro wyżej”, ogląda się dobrze do dzisiaj. A piosenka „Sex appeal" którą Bodo śpiewa ucharakteryzowany na ówczesną seksbombę – Mae West, była jedna z pierwszych takich przebieranek w światowym kinie. Aktor założył własną wytwórnie filmową „Urania” , tak jak kiedyś nazywało się kino jego ojca. Znana też była w Warszawie luksusowa Café-Bodo. Kawiarnia która w czasie wojny przekształciła się w lokal „U Aktorek” (śpiewali i obsługiwali w niej aktorzy ) funkcjonowała do połowy sierpnia 1944 roku. Nie miał wspaniałego głosu, ale był bardzo muzykalny i świetnie tańczył, miał też tzw. vis komika, czyli wrodzoną zdolność rozbawiania innych. Choć marzył o wielkich rolach i karierze dramatycznego aktora, najlepszy był w repertuarze komediowym. Nie lubił też słuchać, że jest amantem. „Nie jestem amantem i do ról tych nie czuję żadnego pociągu”, mówił w rozmowie z miesięcznikiem „Kino”, w 1933 roku. „Interesują mnie role psychologiczne, lecz do tych krajowa produkcja jeszcze nie dorosła. Ażeby być amantem, trzeba mieć naprawdę fascynujące warunki zewnętrzne”. Zobacz też: Andrzej Nowakowski w szale alkoholowym zabił swojego kolegę. Tym procesem żyła Polska na początku lat 70. Dolce vita przedwojennego celebryty Przed wojną żył jak prawdziwa gwiazda, jego pseudonim szybko stał się sam w sobie marką. Reklamował flauszowe marynarki OldEngland, krawaty od Chojnackiego, kapelusze Młodkowskiego, buty od Kielmana. Kiedy zapuścił brodę, pół narodu debatowało, czy jest mu z nią lepiej czy gorzej. Kupił duże mieszkanie, do którego ściągnął z Łodzi swoją mamę. Najpierw przy Marszałkowskiej 132 ( w miejscu dzisiejszych Domów Centrum), potem przenieśli się do czteropokojowego apartamentu na ulicy Foksal, w bardzo dobrym rejonie miasta zwanym – na tyłach Nowego Światu. Bodo przechadzał się po Warszawie z potężnym dogiem arlekinem Sambo. Chadzał z nim po modnych warszawskich knajpach, wszędzie mile widziany – pojawienie się takiej gwiazdy z niezwykłym, efektownym psem robiło różnicę! Miesięcznik „Kino”, w 1933 roku zrobił nawet wywiad z psem Sambo. A sesja obu bohaterów artykułu, czyli Sambo i jego Pana powstała w słynnym zakładzie fotograficznym Benedykta Dorysa. Fot. Przez wojną był królem życia, na zdjęciu z dogiem arlekinem Sambo, lata 30. Fot. Alamy Stock/Be&W Bodo sprawił sobie także luksusowe auto – amerykańskiego Chevroletta. Nie był jednak najlepszym kierowcą, spowodował wypadek, w którym zginął jeden z czworga pasażerów, również aktor Witold Roland. Bodo nie jechał szybko, 40 km/h, ale drogi były jakie były. Pod Łowiczem wpadli na nieoznakowaną stertę kamieni, auto stoczyło się z nasypu. Wyrok dla Eugeniusza Bodo brzmiał 6 miesięcy w zawieszeniu, podobno po tym wypadku nie brał do ust kieliszka alkoholu. Ideale mój, z miłości do Ciebie jestem chora Kobiety za nim szalały. Swoje wyznania zostawiały na klatce schodowej jego mieszkania. „Twoja na zawsze”, „Błagam o spotkanie jutro o 7. rano w Łazienkach”pisały. Czy wreszcie: „Ideale mój, nie chcę już Coopera, nie chcę Taylora, tylko z miłości do Ciebie chora”( cytuję za tekstem Bodo. Rewia życia i tragiczny koniec). Sam lubił kobiety, podrywał koleżanki z pracy: Zulę Pogorzelską, Mirę Zimińską, która pisała w swoich wspomnieniach, że „pożerał ją wzrokiem”. I niemal się na nią rzucił, ale „ocaliła cnotę”. Z Norą Ney – przedwojenną femme fatale poznali się jeszcze w latach 20. była śliczna, trochę egzotyczna, niesamowicie zgrabna, wysportowana. Jako młoda dziewczyna uciekła z domu, gdy dowiedziała się ,że rodzina chce ją wydać za starszego pana. Z Bodo byli bardo efektowną parą, zagrali razem w filmie „Głos pustyni”. Nie wiadomo dlaczego rozpadł się ich związek. Może dlatego, że Bodo raczej nie potrafił stworzyć szczęśliwej, głębszej relacji ( Nora Ney po wojnie wyjechała z Polski, zmarła w wieku 93 lat w Kalifornii). Miał mnóstwo przelotnych romansów. Piosenkę „Już taki jestem zimny drań” każda kobieta mogła sobie przypomnieć wchodząc z nim w romans. Miał ożenić się z egzotyczną aktorką amatorką Taitanką Reri ( Anne Chavelier) . Nazywał ją miłością swojego życia. Kiedy się poznali miał 33 lata, ona 22, zupełnie stracił dla niej głowę. Reri przyjechała do Warszawy, po długim światowym tournee, w ramach promocji filmu „Tabu”. Została, bo teatr „Alhambra” zaangażował ją do wykonywania pieśni i tańców polinezyjskich. Zobacz też: Lucelia Santos jako „Niewolnica Isaura” podbiła serca widzów na całym świecie! Co dziś robi? Fot. Z ukochaną, aktorką Norą Ney, lata 20. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe Bodo, jak to Bodo gładysz i letkiewicz Dla Bodo była gotowa zamieszkać w Polsce na stałe. Ten egzotyczny związek – Reri urodziła się na wyspie Bora-Bora, jej mama była rodowitą Taitanką, tata Francuzem - rozpalał wyobraźnie fanów. Bodo specjalnie dla ukochanej napisał scenariusz film „Czarna perła”. Zagrali w nim razem, Reri jako Moana, śpiewała piosenkę „Dla ciebie chcę być biała”( wyobrażacie sobie dzisiaj coś takiego?!) Złożenie kwiatów w magicznej grocie miłości miało w filmie na wieki scementować uczucie kochanków. Mówiło się o rychłym małżeństwie pary. Ale kiedy „Czarna perła” weszła na ekrany, Bodo zaczynał już nudzić się kochanką. Ruszyli na turnee, ona za Zachód, on na Bliski wschód, do Palestyny. Mówiono, że Reri, która nie do końca potrafiła odnaleźć się w Warszawie, zaczęła pić. Pisarz i podróżnik Arkady Fiedler, który spotkał się z nią na Taiti w 1939 roku pisał, że była subtelna i… bezbronna jak dziecko. O gwiazdorze i jego uczuciach pisał: „Bodo jak to Bodo. Niestety gładysz, dzióbasowy letkiewicz, po kilku tygodniach sprzykrzył sobie egzotyczną aktorkę i tu zaczęła się mniej chwalebna część romansu. Bodo zaczął bezceremonialnie wpychać Reri w ramiona innych galopantów, swych koleżków, a im więcej ich było, tym lepiej dla niego; im rzęsiściej lała się gorzałka, tym skuteczniejsza woda na młyn szałaputa. Gdy Reri wyrwała się z birbancko-sprośnego bagienka i wyjechała z Polski, już było za późno, by się wyprostować; nie mogła wyzbyć się trunkowego nałogu”. Miał wyemigrować do USA, nie zdążył Kiedy dziennikarz „Kina” zapytał go, czy z łatwością przychodzi mu grać tak różne charaktery, odpowiedział: „W zasadzie każdy aktor powinien posiąść tę łatwość, ale mnie się udaje to bez trudu, dlatego, że... nie lubię siebie. Tak, tak. Nie lubię ani mojego głosu, ani sposobu bycia, ruszania się.... i dlatego wprost z pasją eliminuję przy każdym typku, przy każdej roli, wszystko to, co jest ze mnie osobistego". W 1939 r. rozpoczął prace epickim nad filmem „Uwaga-szpieg!”, miał w nim zagrać agenta polskiego wywiadu. Wybuch wojny wszystko zmienił. W 1939 roku Bodo za namową matki uciekł do Lwowa. Tam przez pewien czas występował w teatrze Henryka Warsa. Miał pojechać z kolegami na tournee po Rosji, ale odmówił. Siedział we Lwowie, chciał wyemigrować do USA, z czym się nie krył. Złożył odpowiednie papiery, wtedy ujawniło się, że ma szwajcarskie obywatelstwo. Gdyby pojechał na to tournee, może by przeżył i tak jak jego koledzy wyszedł z Sowieckiej Rosji z Armią Andersa. Tymczasem tuż przed wejściem Niemców do Lwowa aresztowało go NKWD, w czerwcu 1941 roku. Bodo myślał początkowo, że chcą go ocalić. Przewieziono go do Moskwy i osadzony w więzieniu na Butyrkach. Fot. Z Marią Malicką w filmie „Wiatr od morza", 1937 rok, Fot: Narodowe Archiwum Cyfrowe Los aktora był przez długie lata nieznany. Mówiło się, że zabili go Niemcy we Lwowie. Taka wersja obowiązywała w PRL-u kiedy było nie do pomyślenia, żeby winę przypisywać Rosjanom. Kiedy Stanisław Janicki – krytyk filmowy autor cyklu „W starym kinie” – poprosił w początku lat 70. o listy o losach Bodo, przyszło bardzo wiele świadectw na temat śmierci aktora, ale często się wykluczających. Z powodów politycznych wielu z nich nie można ujawnić. Janicki zapakował je do koperty napisem „ujawnić po mojej śmierci” i przekazał Filmotece Narodowej. Na szczęście mógł sam wrócić do tematu w 1989 roku. Jednym ze świadków losów aktora był rosyjski dysydent Alfred Mirka, który siedział z nim na Butyrkach. W książce „Dziennik więźnia” wspomina Bodo. Nie poznał go w więzieniu, choć niecały rok wcześniej był na jego koncercie we Lwowie. Bodo był przygarbiony, postarzały, wychudzony. Nie zdejmował białego prochowca, nawet spał w płaszczu. O jego zwolnienie starali się przedstawiciele rządu na uchodźctwie, ale traktowano go jako obywatela Szwajcarii. Z tego powodu nie objęła go też amnestia dla Polaków po układzie Sikorski-Majski. Był godzinami przesłuchiwany. Informacji o losach aktora szuka też jego krewna, garderobiana Wiera Rudź, pisała w tej sprawie do prezydentów Lecha Wałęsy i Borysa Jelcyna. W 1991 roku od Rosyjskiego Czerwonego Krzyża dostała dwie fotografie więzienne aktora. Widać na nich Bodo z zarostem, opuchniętą twarzą, w drelichu. W dołączonym piśmie informacja, że został aresztowany 26 czerwca 1941 i skazany na 5 lat ciężkiego obozu wychowawczego w Kotłasie w obwodzie archangielskim, jako element społecznie niebezpieczny. Umarł 7 października 1943 roku z wycieńczenia. Jego ciało wrzucono do masowego grobu. W 1991 został zrehabilitowany, symboliczny grób Eugeniusza Bodo znajduje się na warszawskich Powązkach... Fot. Eugeniusz Bodo , zdjęcie po aresztowaniu przez NKWD w 1941 roku, Fot. Korzystałam z książki: Ryszard Wolański, „Eugeniusz Bodo. Już taki jestem zimny drań”, Dom Wydawniczy Rebis, 2012 oraz z filmu „Za winy niepopełnione. Eugeniusz Bodo", Wytwórnia Filmów Oświatowych, 1991 You may not post new threads You may not post replies You may not post attachments You may not edit your posts BB code is Włączony Mordki są Włączony [IMG] code is Włączony HTML code is Wyłączone Forum Rules Z Historia Wisły Skocz do: nawigacji, wyszukiwanie "Ojczyzna - Polska, Miasto - Kraków Niech żyją nam tysiące lat Wraz z nimi, w blasku Białej Gwiazdy - Kochana nasza Wisełka My chłopcy z Reymonta Zna nas cała Polska Za Wisłę, za nasz TS Pójdziemy aż po życia kres. Boi się nas Legia Warszawa, Boi się nas Chorzowski Ruch. Bo nasza Wisła to jest sława, Za nią pójdziemy w każdy bój. Armia Białej Gwiazdy, nią się liczy każdy. honoru Wisły i Krakowa strzeże ta sławna brygada Boi się nas gumiorski Hutnik, Boją się nas pasiaste psy. Bo nasza armia to potęga Bo my jesteśmy najlepsi. My chłopcy z Reymonta Zna nas cała Polska Za Wisłę, za nasz TS Pójdziemy aż po życia kres. Nasz TS!"<<< Powrót Wtorek, 13 października 2015 r. Długo oczekiwany mecz Wisła Kraków - Gwiazdy Wisły już za nami - cudownie było znów zobaczyć na murawie wielu wspaniałych zawodników, którzy występowali przed laty w naszej ukochanej drużynie. Na wysokości zadania stanęli kibice, zwłaszcza, jeśli chodzi o zbiórkę pieniędzy, jeśli chodzi o frekwencję - trochę mniej. Można się było spodziewać większej liczby widzów, ale i tak nie było źle. Wszystko byłoby w porządku, niestety, do tego wspaniałego miodu muszę wrzucić łyżkę dziegciu. Przy czym chciałbym od razu zaznaczyć, że nie jest moją intencją „plucie we własne gniazdo”, a wręcz przeciwnie, troska o to, aby w tym „gnieździe” organizacja pod każdym względem była na odpowiednim poziomie… Kibicem Wisły jestem od lat wielu, prawie trzydziestu, miłością do Białej Gwiazdy zaraził mnie, podobnie jak i trzech moich braci i siostrę, nasz Tata, który kibicuje Najjaśniejszej z Gwiazd od 1966 roku. Miłość nasza do Wisły jest ślepa i bezgraniczna, jesteśmy i byliśmy z nią na dobre i na złe, zarówno wtedy, gdy grała w drugiej lidze, jak i wtedy, gdy seryjnie zdobywała mistrzostwo i walczyła o awans do Ligi Mistrzów – mówiąc krótko, „Wisła Kraków to nasza historia”. Miłość ta spowodowała, że nie wahałem się nad wspomożeniem Wisły w trudnym obecnie czasie, poprzez wykupienie kilku nagród, wśród nich „Udziału w rozgrzewce”. Nie ukrywam, iż frapująca i ekscytująca była myśl o wyjściu na murawę stadionu przy Reymonta 22 i bezpośrednim spotkaniu z idolami sprzed kilku czy kilkunastu lat, jak również z piłkarzami obecnie reprezentującymi barwy Wisły. Niestety, rzeczywistość trochę rozminęła się z oczekiwaniami… W opisie nagrody „Udział w rozgrzewce” można było przeczytać „udział w rozgrzewce z uczestnikami meczu Gwiazdy dla Białej Gwiazdy”. Niestety, w rzeczywistości było to, co najwyżej „przebywanie na murawie z uczestnikami meczu Gwiazdy dla Białej Gwiazdy”. Ale po kolei… Po przybyciu na miejsce zbiórki, sprawdzeniu obecności itp., uczestnicy rozgrzewki, czyli 12 osób, zostali zaprowadzeni do szatni – niestety, nie było to ani szatnia Pierwszej Drużyny, ani Drużyny Gwiazd, a jedynie pokój, który zajmuje podczas meczów ligowych delegat z ramienia PZPN – czyli mała klitka…Co stało na przeszkodzie, aby podzielić nas po 6 osób i pozwolić przebrać się gdzieś z boku, ale w szatniach występujących w sobotę drużyn, co już samo w sobie byłoby olbrzymią frajdą? Po przebraniu się zostaliśmy zaprowadzeni przez wolontariuszy pod wyjście z tunelu, gdzie po chwili podeszła drużyna Gwiazd Wisły. Niestety, nikt z tej ekipy nie podszedł do nas, nie zapytał, kim jesteśmy, co tam robimy itp. Czy dużym problemem byłoby, gdyby przykładowo jeden z piłkarzy drużyny Gwiazd podszedł do pokoju, w którym się przebieraliśmy, wyszedł z nami do tunelu i poinformował kolegów, że jesteśmy osobami, które wykupiły udział w rozgrzewce i z nimi będziemy się rozgrzewać? Wydaje mi się, że nie wymagało to nawet minimalnego wysiłku. Z tunelu wyszliśmy razem z zawodnikami Drużyny Gwiazd (wrażenie FANTASTYCZNE, gdy wychodzi się z tunelu na murawę coś chwyta za gardło i mocno trzyma, tego nie zapomnę do końca życia!), ustawiliśmy się na kole środkowym, nastąpiło przywitanie z kibicami i … tyle widzieliśmy piłkarzy drużyny Gwiazd – udali się oni na połowę boiska, gdzie znajduje się sektor C i zajęli się sobą, a my zostaliśmy na środku boiska, zupełnie tak, jakbyśmy znaleźli się tam przez pomyłkę, zgubili drogę na trybuny albo na Błonia… NIKT z dawnych Gwiazd do nas nie podszedł, nie zaproponował, żebyśmy pokopali z nimi piłkę, zagrali w „dziadka”, nie dostaliśmy do dyspozycji żadnej piłki itp., itd. Tuż obok nas zaczęli do siebie podawać piłkę Kamil Kosowski z Maciejem Żurawskim, popatrzyli na ludzi w zielonych znacznikach, po czym nadal kopali piłkę między sobą, nie proponując dołączenia do nich żadnemu z uczestników rozgrzewki… Dopiero po chwili kilku zawodników, których można policzyć na palcach jednej ręki (Marcelo, Marcin Baszczyński, Cléber) zainteresowało się nami i podeszło do nas z piłkami. Zwłaszcza Marcelo i Baszczu udowodnili, że są prawdziwymi Wiślakami – można było z nimi porozmawiać, pokopać piłkę, nie mieli z tym żadnego problemu, Baszczu zaopiekował się przez dłuższą chwilę najmłodszym, kilkuletnim uczestnikiem „rozgrzewki”. Po chwili zawodnicy, którzy rozpoczynali mecz w Drużynie Gwiazd udali się na rozgrzewkę przygotowującą do meczu, wśród nich Marcelo i Baszczu, pozostali zawiązali dziadka, do którego wzięli tylko jednego z „zielonych”, ale chyba tylko dlatego, co sam później przyznał, że jest on znajomym Jacka Matyi… „Zielonych” znowu pozostawiono samym sobie… Po chwili wyszła na murawę Pierwsza Drużyna, przywitała się z kibicami i rozpoczęła rozgrzewkę, również nie zaprzątając sobie głowy osobami, które wykupiły udział w rozgrzewce. Nie pozostało nic innego, jak wziąć jedną z piłek i pokopać na wspaniałej, co trzeba przyznać, murawie, z innym „zielonym”… Tak wyglądała ta „rozgrzewka z piłkarzami”, później jeszcze udało się oddać 2-3 strzały na bramkę, w której stał Mariusz Pawełek i to by było na tyle… Reasumując - nie żałuję, że wykupiłem tę nagrodę, zrobiłbym to bez wahania raz jeszcze, natomiast przyznać muszę, że jestem mocno rozczarowany realizacją tej nagrody i podejściem do tematu zarówno dawnych Gwiazd Wisły, jak i obecnych jej piłkarzy. Zgoła odmiennie wyglądałoby to, gdyby od samego początku „opiekunem” naszej grupy został jeden z byłych lub obecnych piłkarzy Wisły, gdybyśmy przebierali się w szatniach obydwu zespołów, gdyby pozwolono nam uczestniczyć rzeczywiście w rozgrzewce, bo rozgrzewka to przygotowanie do meczu, czyli wykonywanie tych ćwiczeń i zadań, które przed meczem wyznacza zawodnikom trener przygotowania fizycznego, jak w przypadku Pierwszej Drużyny Andrzej Bahr. Nie trzeba było wielkiego wysiłku i wyobraźni, aby podzielić kibiców, którzy wykupili „udział w rozgrzewce” po 6 osób i przydzielić do obydwu drużyn, pozwolić im wykonywać to, co przy bezpośrednim przygotowaniu do meczy wykonują piłkarze – zwłaszcza, że nie miał to być traktowany bardzo poważnie mecz ligowy, a jedynie mecz-prezent dla kibiców (w taki właśnie sposób usprawiedliwiał obecnych piłkarzy w rozmowie z nami Jarosław Krzoska, twierdząc, że gdy wychodzą oni na rozgrzewkę są już „nakręceni” na mecz, ale jak napisałem wcześniej - to nie był mecz o stawkę!). Po zejściu do pokoju delegata uczestnicy „rozgrzewki” wymieniali się swoimi wrażeniami i spostrzeżenie było takie samo – organizacyjnie, jak wiele innych spraw w Wiśle Kraków, również i „Udział w rozgrzewce” był delikatnie mówiąc niedopracowany… Jak wspomniałem na wstępie, nie jest moim zamiarem sianie fermentu, małostkowe narzekanie – pragnę jedynie zwrócić uwagę na pewien rozdźwięk między oczekiwaniami a rzeczywistością, związany z nie najlepszą organizacją, jak również brakiem dobrej woli wśród tych, którzy w każdej chwili winni być Ambasadorami Białej Gwiazdy, a których wizerunek mocno traci w oczach swoich wiernych fanów... Mam nadzieję, że w przyszłości tego typu wydarzenie, jak mecz Wisła Kraków - Gwiazdy Wisły zostanie powtórzone, a mój list pozwoli na eliminowanie niedociągnięć organizacyjnych, które być może są dostrzegalne tylko z punktu widzenia kibica. Z wiślackim pozdrowieniem Marian82 /tekst nadesłany przez czytelnika naszej strony/ Marian82 Tagi:FelietonKibice Zobacz także: « Bramka wiślaka, wygrana młodzieżówki « Wisła Kraków to nasza historia - DZIĘKUJEMY! « Z Lechem w środę, z Legią w niedzielę « Na Peters przyjdzie Wiśle Can-Pack jeszcze poczekać Euroliga na start! Wisła Can-Pack inauguruje swój dwunasty euroligowy sezon! » 90 minut Alana Urygi w meczu kadry U-21 » Zmiana nadzoru finansowego nad Wisłą Kraków » Drugie zwycięstwo siatkarek Wisły » Dodaj komentarz: 32 Komentarze: ~~~Wiślak z pod Radomia Nagrody z Wisła to nasza Historia Słuchajcie mam pytanie, mianowicie kiedy wysyłane są nagrody (szalik)? orientuje się ktoś? Bo już trochę czasu minęło a tu cisza/ Z góry dzięki za odpowiedź EryK hmm Z tego co widzę na stronie fans4club to było tych uczestników 11, nagroda warta 230 zł... Może i powinno być to na wyższym poziomie gdyby cena wynosiła np. 2300zł? Szczerze to myślałem, że minimum z 1000 zł było to warte skoro tyle chciałeś otrzymać. Sam udział w konkursie karnych wart był 295 zł (oddanie 3 strzałów). Natomiast trochę się dziwie, że jest osobny artykuł na takie "żale". Przecież taki mecz organizowany był po raz pierwszy a zatem doświadczenia nie mają, aby dopilnować każdy detal. Pomijając wszystko - cel był jeden - pomoc klubowi, dlatego każda z nagród to tylko "atrapa" pewnej formy pomocy. ~~~kibic z C co z oprawą za 10 000 zł? Miała być oprawa, i nie było? I gdzie jest kasa? link » ~~~bik do EryK Przez właśnie takie podejście ludzi do różnych spraw w tym kraju jest jak jest... Willem de Zwijger @EryK Eryku, ale kolega Marian nie umawiał się na "atrapę" rozgrzewki. ~~~Aggagagag a hehe.. macie swoje legendy :))) zurawski, franek, szymkowiak, reszta, kompletna zlewka. Jedynie Baszczynski (pojawil sie nawet na gniezdzie), Glowa, Brozek czy Sobolewski zostawali do konca na murawie i robili zdjecia, Sobolewski pytal kilka razy czy ma foto.. o reszcie zawodnikow sie nie wypowiadam nawet. I jeszcze Mijailovic i Pareiko na plus. ~~~Świstak z Kubusia Puchatka Wrażenie z trybun było podobne do tego opisanego w artykule Zwłaszcza, gdy sepleniący jak nigdy dotąd (WTF?) spiker pospieszał tych strzelających karne. Sprawiało to takie wrażenie "szybko, szybko i zjeżdżajcie". Nawet sierota gwizdka sobie załatwić zapomniała, tak jak i Smudy przedstawić. Słabo, naprawdę słabo. Wiem że to pierwszy raz ale mimo wszystko wypadałoby zaoszczędzić ludziom, zwłaszcza tym płacącym najwięcej (ja byłem tylko kupcem dwóch biletów, więc nie o sobie piszę) rozczarowania, bo następnym razem nikt takiej nagrody nie wykupi. GrzegorzS Uwagi na pewno są słusze, ale też trzeba brać pod uwagę, że moim zdaniem rozmiar sukcesu przerósł pomysłodawców, organizatorów i wykonawców. Nagrody schodziły tak szybko, że co rusz musiano wymyślać nowe, bo ich szybko zaczynało brakować. Te treningi, o których pisze autor wymyślano "ad hoc" by jakąś nowa atrakcję dostarczyć. Nagle pojawiło się tylu chętnych do wykonywania karnych, że musiano to robić na dwie, a nie na jedną bramkę. Rozumiem rozczarowanie uczestników penie wielu atrakcji. Ale też zapytam się czy aby oczekiwania nie były czasem zbyt duże. Wystarczy sprawa "bonów-kuponów-talonów" biletowych (w obcej mowie zwanych Voucher-ami) wielu oczekiwało, że wymiana będzie szybka i posta, a nie była. Bo od strony organizatorów tej udanej akcji nie wykorzystano możliwoci istniejącego systemu biletowgo. Ale tego się można było spodziewać bo musiano zgrać dwa odrębne byty dystrybucji wejściówek i to musiało trwać. Ale wielu kibiców nie zdawało sobie z tego sprawy i sporo czasu przed meczem spędzili w kolejce, ostrzeżenia pojawiły się za późno. Przy tak ogromnej akcji robionej na tę skale po raz pierwszy z małym nakładem sił zewnętrznych, które musiały by kosztować niedoróbki być musiały. Ale jak rozumiem ideę pomysłu to chodziło o to by zrobić zrzutę na klub. Ja tam się nie obrażę jak nagroda do mnie nie dotrze szybko, czy wogóle. Zdaję sobie sprawę, że obecnie wielkim wyzwaniem jest rozesłanie tego wszystkiego na tysiące adresów. Ja wykupiłem sobie nagrodę szybko i dość wartościową. Ale te pieniądze i tak bym dał bez tej nagrody. Napiszę tak szkoda by mi było mojej kasy, gdyby znaczna jej część musiała zostac wydana na organizację samej akcji, wysyłkę, kasę dla osób pracujących przy wysyłce, czy samej akcji. Cała kasa, a przynajmniej jej większość (ochrona pewnie nie pracowała za darmo, catering też nie, są koszty organizacyjne i musza być poniesione) powinna iść na potrzeby klubu a nagroda nawet wartościowa jest dla mnie sprawą drugo..., a nawet 15-rzędną. W ciągu trwającej imprezy widziałem niedąciągnięcia, które wytnikały z tego, że imprezea przerosła pomysłodawców, organizatorów, wykonawców, ale to nie powód do utyskiwań. Moim drodzy, a przede wszystk i ty Marianie rozumiem Twój "ab-smak", ale realnie by przeprowadzić taką operację jak ta, która się odbyła w sposób w pełni profesjonalny należało zatrudnić cała masę ludzi wydać dużo kasy, a to nie o to chodziło. Kasa ma być dla dla klubu a nie na organizację Juvenaliów. Z tego punktu widzenia to był sukces. Bo czasem tak bywa, że na imprezie coś nie wyjdzie coś nie wypali np. ktoś dostanie biegunki po spożyciu bigosiku, który innym nie zaszkodził. Tak tek bywa. Ideą była zbiórka pieniędzy i zabawa, a ta była udana. Popatrz drogi Marianie na kibica, który przypadkowo (chyba) zdobył tę szóstą bramkę. Powiedz tak z ręką na sercu czego oczekiwałeć jako uczestnik rozgrzewki z zespołem. Czy jesteś do tego profesjonalnie przygotowany, czy jesteś sportowcem w treningu. Jeśli tak to sam powinienieś zrozumieć, że zawodnicy musieli odpowiednio przygotować się do meczu, by nie odnieść kontuzji. Mieli zagrać profesjonalny mecz. I to zrobili, by to zrobić musieli po prostu sprowadzić takich jak Ty uczestników do niestety roli może nawet tyczek. Organizator po prostu powinien przemyśleć pewne sprawy, a tu sporo szło na żywioł, bo chciano tym kibicom coś dać i trochę nie przemyślano organizacji. Tu kłania się liczba osób, które pracują w klubie bo jest ich za mało by coś takiego jak ta ostatnia okcja ogarnąć a wynajmowanie organizatora zewnętrznego było bez sensu a i gwarancja że nie będzie wpadek ?. Było czasami jak to u nas na żywioł na jakoś to będzie, ale takie mamy na teraz możliwości. Wszyscy pracujący przy akcji zrobili ile mogli by dać nam kibicom poczucie, że było ofiarować kasę, że jesteśmy wspólnotą, nikt swoich obowiązków nie olał. Moim zdaniem po prostu skala akcji i osiągnięty sukces przerósł oczekiwania wszystkich. I to cieszy, a że było czasem po partyzancku. Cóż jak coś się robi po raz pierwszy na taką skalę to musza być wpadki niedociągnięcia, bo być muszą. Drogi Maranie proponuję spojrzeć na to co się działo także pozytywnie miałeś szansę być na murawie z gośćmi, których podziwiałeś z trybun czy telewizora. Logicznie się zastanów czy nie oczekiwałeś czegoś co nie mogło być w pełni zrealizowane. I w swoim imieniu proszę o wyrozumiałość dla organizatorów pomysłodawców, bo zrobili wielką rzecz naprawdę historyczną, która ich przerosła. I mam nadzieję, że zrobia ją jeszcze parę razy i to nawet w czasach, gdy kasa w Wisłe nie będzie już kiedyś problemem, a celem będzie integracja kibiców, ze środowiskiem. Bo tu naprawdę chodziło o wciele w życie ideii, że Wisła to MY, czyli wspólnota, a pieniadze są teraz bardzo ważne, ale mam nadzieję, że za np dwa sezony wyjdziemy na prostą i klub bęzie mógł zrobić znowu taką zbiórkę w czasie takiej imprezy i zatrudnić profesjonalnych wykonawców z zewnątrz. Pozdrawiam Marianie. JAZDA JAZDA JAZDA BIAŁA GWIAZDA ! marian82 Eryk Eryku - tak jak napisał Willem de Zwijger, to miała być rozgrzewka z uczestnikami meczu. Mogłoby to kosztować i z 5000 zł, ale czy zmieniłoby to chaosu organizacyjny i podejście Gwiazd Wisły? Napisałeś "tyle chciałeś otrzymać" - przeczytaj tekst raz jeszcze i wypisz, czy rzeczywiście oczekiwałem czegokolwiek, poza odrobiną dobrej woli ze strony byłych czy obecnych piłkarzy? Dziwne, że odbierasz to jako "żale", bo jest to tylko i wyłącznie troska o to, aby w naszej ukochanej Wiśle organizacja stała na najwyższym poziomie. "Cel był jeden", dlatego też napisałem "(...) nie żałuję, że wykupiłem tę nagrodę, zrobiłbym to bez wahania raz jeszcze". Pozdrawiam. ~~~dino Bardzo cenne uwagi oby tylko ktoś zechciał z tego wyciągnąć wnioski na przyszłość bo nie mam wątpliwości, że sama akcja była świetnym i godnym wielokrotnego powtarzania pomysłem. Bardzo dobrze, że pojawia się taka konstruktywna krytyka - w końcu największym "sponsorem" Wisły są jej kibice, a niektórym działaczom i piłkarzom przydałby się kurs komunikowania z otoczeniem ,a zwłaszcza kibicami... ~~~z do Marian82 Marian - jestem z tobą, uważam, że masz rację - klub albo nie przyłożył się albo brakło wyobraźni... Niestety, pamiętam jak kiedyś z okazji stulecia był konkurs na udział w meczu z legendami Wisły - konkurs smsowy. Wygrałem go, już miałem grać, ale tuż przed udziałem powiedziano mi, że nie zagramy, bo S. zdecydowali, że to oni wezmą udział, zamiast takich randomów, jak my (zaszantażowali klub), i na pocieszenie dostałem siatkę najtańszych gadżetów, które zalegały na magazynie. W tym proporzec z meczu z Mattersburgiem. kicur :) Cóż jak widać, w klubie jest nadal wiele do poprawy, chociażby zorganizowanie właśnie takiej rozgrzewki. Widziałem jak najmłodszy uczestnik tej rozgrzewki stał w znaczniku, który po prostu na nim wisiał. Hmm do poprawy na pewno strzelanie i bronienie karnych. Jedni mogli strzelać na stronę gdzie trybuny były zapełnione w jakimś stopniu a druga strona została zlekceważona i strzelała sobie na pusty sektor G. Mecz i tak zaczął się z 15 minutowym opóźnieniem więc jakby te 5 min jeszcze się opóźnił to ja bym się nie obraził a Pan Marian sądząc po nicku (82) został zrobiony w bambuko z tą rozgrzewką, natomiast jest też sporo racji, że liczył się cel. Co do legend to szacunek dla Baszcza za to wejście na gniazdo itp. Radek, Paweł klasa w żywe oczy jak mawia mój znajomy. Szkoda tej frekwencji bo ja liczyłem na 20 tyś. Inni na cały stadion, nie powiem zrobiło by to wielkie wrażenie, gdyby ten stadion był wypełniony no ale cóż to nie mecz z Legią co nie kibice sukcesu ? Ostanie zdanie skierowane do tych, którzy na stadion nie chodzą bo trener bo brak transferów itp. ~~~jhgjhgj Hmmm... Nie czepiałbym się piłkarzy tylko organizatorów bo to oni powinni wyznaczyć człowieka który by Was zaprowadził i powiedział zawodnikom co i jak, myślę że oni nawet nie wiedzieli o tym że ktoś z kibiców ma brać z nimi udział w rozgrzewce. Czy przebieranie się w szatni w 24 czy 30 chłopa to taka przyjemność ? Dyskusyjna sprawa, może gdyby to była drużyna żeńska... Nie ulega jednak wątpliwości że pokopanie piłki z byłymi/obecnymi gwiazdami to już frajda i osobiście jesli dałby za to 300 zł to też czułbym się rozczarowany. ~~~mesajasz pytanie ktoś wie może gdzie jest odbiór osobisty zakupionych szalików "Wisła Kraków To moja historia" ? woytek1974 Piąte koło u wozu? Szanuj Kibica, Wisełko, szanuj Kibica!! marian82 GrzegorzS Grzegorzu - w przeciwieństwie do Ciebie, nie uważam, aby to, co ja napisałem, wiązało się z zaangażowaniem jakichś wielkich środków finansowych, zatrudnianiem masy ludzi do organizacji itp., itd. Wystarczyło minimum dobrej woli i wyobraźni, aby poprosić któregoś z piłkarzy z drużyny Gwiazd o pomoc, o przedstawienie drużynom kibiców, którzy wykupili tę nagrodę itp., itd. - nie będę się powtarzał, bo opisałem to moim zdaniem wystarczająco w powyższym tekście. Rozgrzewka to rozgrzewka, rozumiem, że w trakcie jej trwania piłkarze muszą się przygotować do meczu, wykonują sporą ilość ćwiczeń, sprintów itp. - kibice uczestniczący w rozgrzewce wykonaliby ich tyle, na ile pozwoliłaby im kondycja fizyczna (ja regularnie gram w piłkę, więc nie miałbym z tym problemu), nie sądzę, aby przy tym przeszkadzali piłkarzom ... Generalnie chodzi o sam fakt nie bycia, jak to napisał w swoim komentarzu woytek1974, "piątym kołem u wozu", czy jak napisałeś ty "tyczką" (sorry, ale traktowanie kibiców przez klub jako "tyczki" - serio myślisz, że jest to ok?). Chdzi także o to, aby w przyszłości, dzięki wskazaniu obecnych niedociągnięć, można było wyciągać wnioski, jak polepszać organizację. Nie ma tu mowy o "obrażaniu się" na Wisłę, jest troska o nią. Pozdrawiam. bigi ktoś jeszcze zdziwiony? Dlaczego stadion nie jest w stanie się zapełnić nawet w połowie? Nie tylko o Wisłe chodzi, ale ogólnie w Polsce. Kibic w tym kraju to nadal intruz, niestety jak widać nawet dla własnego klubu, ech... GrzegorzS Marianie, ale ja Cie rozumiem i sam widziałem niedociągnęcia, ale impreza ze swym rozmiarem i rozmachem przerosła organizatora tu nie było złej woli, ale w obecnej formie orgnizacyjnej klub ledwie ogarnia mecze jest tez co oczywiste pewna bariera między kibicami i piłkarzami. Widac było, że ogarnęli całości jeden prowadzący to za mało, brakło prowadzącego wręcz z jajem sam grany mecz wodzireja. Organizacyjnie pare spraw ewidentnie umknęło i poszło na żywioł. Zapomniec wymienic nazwiska Smudy przy prezentacji zawodników i potem przepraszać. Brakowało solidnego scenariusza, itd. Naprawde sporo uwag, ale onie nie moga przykryc całości bo impreza była super udana, choc było sporo niedociagnięć. Może to się zmieni gdy wreszcie zostaniemy ponownie operatorem całego obiektu, nie zaś goścmi wynajmującymi go na mecz, itd. Wisła musi wyjśc z kryzysu fonansowego by działąć sprawnie. I co tiu więcej napisaćszkoda niedociągnięć, szkoda, że wiele wynikało z chciejstaw i brtaku scenariusza, takiego naszego bałaganu moim zdaniem brakło organizacyjnego pomysłu na całośc choc było sporo elementów składowych. Oby klub sie nie zniechęcił oby ponownie sprówował jueszce lepiej to zorganizowac. Bo jak widac jest ta droga szansa by np. podjąc się organizacji jakiegoś turnieju pokazowego a nie tylko liczenie na to że urzędnicy miejscy cos zrobia bo nie zrobią. Mario CO DO MECZU Gwiazd to widać było , że co po niektórzy całkowicie to ` olewają` nie chciało im się grać już nie mówie o bieganiu. Oczywiście podkreślam fajnie, że przyjechali wsparli, ale troszkę ambicji takiej jak np. Baszczu czy Cleber można by pokazać. Niektórymi naprawdę się rozczarowałem, żeby nie umieć podać do kolegi obok. To tak na marginesie. Szczerze powiedziawszy to niektórzy z Gwiazd po kilku tyg. regularnym treningu byliby lepsi od swoich młodszych kolegów. Np. taki Cleber grał niczego sobie a podania miał na pewno lepsze niż jego młodszy kolega Czekaj ~~~ar @ Marian82 Może faktycznie nie chcesz kalać własnego gniazda, ale tym artykułem to niestety robisz. Jeśli faktycznie miałeś jakieś konstruktywne uwagi, trzeba je było wysłać do klubu. Takie publiczne pranie brudów (już pomijając to, że Twoja krzywda jest mocno przesadzona) Wiśle na pewno nie pomaga. Ta akcja miała przede wszystkim poprawić atmosferę wokół naszego Klubu i przyciągnąć na mecze więcej kibiców. Takie publiczne gorzkie żale tej atmosfery nie poprawią. Może czasem warto przedłożyć własny interes nad dobro Klubu. Wisła to znacznie więcej niż sprzedawca usług dla konsumentów. Oburzamy się, gdy nie przychylne nam media obsmarowują Wisłę, a sami nie jesteśmy lepsi. ~~~KRKPL dobry pomysl - gorsze wykonanie ale akcja na plus Z Twojej relacji Marian wynika, ze zaplaciles za wyjscie i postanie na murawie, przykra sprawa, bo w takij sytuacji pilkarze powinni podejsc do kazdego, podac reke zeby taka osoba poczula sie jak czesc zespolu. ciekawe czy ktos ich o tym poinformowal, bo powinien. Tak jak ktos tutaj napisal, takie podejscie ludzi odbija sie na sytuacji naszego kraju, to sa niby detale, ale to detale buduja sukces w kazdej dziedzinie zycia. Trzeba wierzyc w to, ze podludzie (oszuscci, cwaniaczki, sprzedawczyki, zlodzieje itp) beda eliminowani i nastanie normalnosc. Oby z korzyscia dla naszego klubu i miasta. TSW-KRK-PL!! Szczypior Wzbudzamy emocje, może trochę mniejsze jak za Holendrów, czy Kasperczaka jednak jeszcze większe od Legii w Polsce, na świecie również, jesteśmy najwyżej w liczbie fanów identyfikujących, z polskich klubów. Tego nie wolno zaprzepaścić. Gdziekolwiek jestem obserwuję, odczuwam jednak wielkość Wisły nawet w przypadku zazdrości, zawiści wywołanych często pogromami przeciwników . Głupek i ksenofob ubliży lecz jaką wartość mają wynużenia typków sprowadzanych na ziemię wielokrotnie, znających swoje miejsce. Kradnacych punkty na drodze perfidii sukcesu. Ale jset zdecydowana większość, którą budzi szacunek do nas, jako objaw wartości, tyle lat celebrowanej, to zostaje w Ich głowach, i jest nasza zasługą. Teraz czas najwyższy zatrzymać powolne zejście z tej góry. KOLEGO mija 56 lat od mojego pierwszego meczu na Wiśle, tak jak Ty i Twoi bliscy mam podobne zdanie. Różnica tkwi w ludziach, jedni przychodzą do nas wyciągnąć jak najwięcej kasy inni grali za czapkę gruszek czy miskę zupy, równie efektownie, często lepiej, honorowo. Ale istniejemy dzięki Wam i tym co zostawili zdrowie na murawie i na każdym etacie Wisły z właścicielem na czele. Jest jeszcze jeden aspekt utożsamiania z Wisłą aktów nienawiści, politycznych chucp, środowisk mącących w głowach i charakterach młodych ludzi, chluby klubowi napewno nie przynoszą, wręcz odstreczają potencjalnych sponsorów i sympatyków jest to duży i trudny problem. Pozdrawiam. ~~~DAM TSW DAM TSW Patrząc na Żurawskiego w tym meczu stwierdzam, że mógłby być alternatywą dla Brożka.:-) marian82 ~~~ar Sorry, ale piszesz głupoty - konstruktywną krytykę uważasz za kalanie własnego gniazda?? Na pewno przeczytałeś cały artykuł? Maila wysłałem do redakcji i do Klubu - odpowiedź otrzymałem od pierwszych dwóch, nikt Klubu natomiast się nie odezwał. O umieszczeniu mojego maila na stronie zadecydowała redakcja - widać zdecydowała, że jest tego wart. Nigdzie nie pisałem, że stała mi się "krzywda", wręcz przeciwnie, napisałem, że "nie żałuję, że wykupiłem tę nagrodę, zrobiłbym to bez wahania raz jeszcze". ~~~wiślak90b r info z 90 Uległa zmiana nadzoru komisiji dotyczącej Wisły i nie wiem co to oznacza tak do końca ktoś mógłby mi to wyjaśnić proszę. Lolku np ty coś wiesz jak wygląda sytiacja w klubie teraz? woytek1974 @marian82 Fajnie, że opisałeś swoje doświadczenie. Przecież miłość do klubu to mówienie również tego, co nas Kibiców boli. Gdzie można to uczynić lepiej niż na kibicowskim portalu?! ~~~ar @ Marian82 Rozumiem, że opublikowano to bez Twojej zgody? Ciekawe. I naprawdę nie masz poczucia krzywdy? Przecież to obłuda w czystej postaci. Często wysyłasz do Klubu takie swoje konstruktywne krytyczne rady? To przecież klasyczna argumentacja w stylu "nie jestem donosicielem ale dla wspólnego dobra informuję, że Pańska żona się puszcza". Na tym właśnie polega kalanie własnego gniazda. Jutro red. Jawor lub inny paradziennikarz napisze artykuł o zmarnowanej szansie i rozgoryczony kibicach. Na pewno o to Ci chodzi? ~~~znw .... @~~~kibic z C przyschła. To było taaak daaawno. ~~~viornisko Mecz do tematu można byłoby dołożyć system wymiany voucherów na bilety (straszna kolejka), których potem panowie na kołowrotkach nie chcieli respektować - bo nie ma karty kibica... trochę brakowało konsekwencji przekazu medialnego z tym, co działo się w rzeczywistości. ~~~jaskółcze gniazdko do ~~~ar ale pierniczysz głupoty. Gdyby w klubie od samego początku do samego końca byli odpowiedni ludzie na odpowiednich stanowiskach to nie raz i nie dwa byśmy w LM grali a tak jesteśmy gdzie jesteśmy. Mądry klub wysłucha kibiców, wyciągnie wnioski i zyska na tym nie to że kibic ale w dłuższej perspektywie sam klub. Chwała, że mu się chciało to napisać. Ma gość rację. Problem moim zdaniem polega na tym, że klub nie do końca to wszystko rozplanował, nie przewidział aż takiego rozmachu tej akcji. Moim zdaniem błędem klubu były za niskie ceny pewnych nagród (tylko tych wysoko ograniczonych osobowo). Tu była niska kwota, a rozgrzewki nie było. Lepiej dać pełnowartościowy produkt (rozgrzewka jak należy, sprecyzowana a większa kwota i trochu wieksza liczba kibiców). Do tego każdy znający trochę realia podobnych akcji za granicą dobrze wie, że tego typu eventy (w wypadku piłki rozgrzewka, pierwszy gwizdek, wyprowadzanie itd) najlepiej się sprzedają w postaci LICYTACJI. Na początek jednak i tak ta akcja to 200% normy. Jesteśmy pionierami z tego się cieszę bardzo. marian82 ~~~ar Zastanawiam się, o co Ci chodzi, dlaczego próbujesz dyskutować, wmawiając mi coś, czego nie napisałem? Po pierwsze - nie stwierdziłem, że opublikowano bez mojej zgody, po drugie - już pisałem, że nie mam poczucia "krzywdy", wskazuję niedociągnięcia, aby eliminować je w przyszłości - gdzie tu obłuda?? Tekst o "donoszeniu" i "puszczalskiej żonie" jest tak bezsensowny, że nawet szkoda go szerzej komentować. Rozumiem za to, że wg Ciebie artykułowanie troski o coś, na czym Ci bardzo zależy, jest tożsama z "kalaniem własnego gniazda"?? Co do Jawora i paradziennikarzy - nie odpowiadam za to, że ktoś może, tak jak i Ty, nie potrafić poprawnie zinterpretować przeczytanego tekstu. stary wiślak Grzegorzu S! W czymże ten mecz był trudniejszy w organizacji od meczu ligowego? Co to jest ten "rozmiar i rozmach"? Dziękujemy za wysłanie interpretacji Nasi najlepsi redaktorzy przejrzą jej treść, gdy tylko będzie to możliwe. Status swojej interpretacji możesz obserwować na stronie swojego profilu. Dodaj interpretację Jeśli wiesz o czym śpiewa wykonawca, potrafisz czytać "między wierszami" i znasz historię tego utworu, możesz dodać interpretację tekstu. Po sprawdzeniu przez naszych redaktorów, dodamy ją jako oficjalną interpretację utworu! Wyślij Niestety coś poszło nie tak, spróbuj później. Treść interpretacji musi być wypełniona. Piosenka jest opowieścią o sile i walce o samego siebie, swoje marzenia i pragnienia. Kozidrak zwraca się tutaj do pewnego człowieka, którego namawia do bycia silnym, zdecydowanym. Nie zgadza się na to, aby ludzie byli tylko trybikami w maszynie świata. Urodziłeś się by służyć nam, mówi wokalistka i zdaje się nie zgadzać z takim poglądem na ludzi jako niewolników. W refrenie piosenki opowiada o człowieku, który sam sobie jest sterem - sam prowadzi swoje życie, nie poddaje się sugestiom i naleganiom innych ludzi. Beata zwraca uwagę na konieczność bycia panem samego siebie - to ty jesteś ważny, zdaje się mówić swojemu słuchaczowi. To, co masz na pewno to siła, mówi bohaterowi piosenki. I tę siłę należy wykorzystać. Tekst piosenki stanowi opowieść o walce o marzenia i o samego siebie. Kozidrak opowiada tutaj historię człowieka, który zorientował się jak wiele może, jak wiele od niego zależy. I namawia go aby tę siłę wykorzystał bo tylko on sam powinien być panem swojego życia. * * * Tekst piosenki jest o wojnie oraz zachęcaniu i zagrzewaniu Polaków do walki. "To Twoja flaga, nasz młody przyjacieluNie musisz kochać jej barw, o nie" - odniesienie do zmiany symboliki państwowej i armijnej w Niemczech, do transformacji Reichswehry w Wehrmacht, kiedy część żołnierzy kontynuowała noszenie starych insygniów aż do kampanii w Polsce. "To Twoja armia i życie w ciągłym biegu" - ciągły bieg, aluzja do szybkiej wojny, Blitzkrieg"Nigdy nie będziesz już sam" - Kameradenschaft plus liczebność Wehrmachtu, w szczytowym okresie sięgająca prawie 9,5 mln ludzi."Możesz wreszcie zachłysnąć się powietrzemI unieść do góry jak ptak, he-hej" - aluzja do pierwszych akcji Legionu Condor i reaktywacji floty powietrznej po latach zakazu wersalskiego."Możesz wreszcie zabłądzić w wielkim mieście" - tutaj można się spierać, ale według mnie to jest trochę o przykrych porażkach i np. walkach miejskich w Stalingradzie."Urodziłeś się, by służyć nam" - odniesie o podporządkowaniu niemieckich sił zbrojnych partii nazistowskiej, wskazanie na system wodzowski. "Właśnie nadszedł ten czasWhoah, to jest właśnie ten czas" - hasło-zachęta, mimo że w OKH w 1939 mówiono że Wehrmacht nie jest gotowy do pełnowartościowej wojny, decydenci partyjni i ich zwolennicy w armii przekonywali że to dobry moment. Ref.:"Jesteś sterem" - aluzja do tego że narody Europy są zjednoczone przeciwko bolszewizmowi pod kierownictwem Niemiec i Wehrmachtu."białym żołnierzem" - wskazanie na doktrynę rasową NSDAP."Nosisz spodnie, więc walcz" - w armii niemieckiej kobiety nie pełniły funkcji bojowych, wskazuje się tu na męski charakter armii, na tradycyjny podział ról płciowych w ówczesnym państwie i systemie."Jesteś żaglem, szalonym wiatrem" - wspomniano już o odrodzeniu Luftwaffe, teraz kolej na rozwój Kriegmarine oraz na fantazję i spryt dowództwa."Twoja siła to skarb" - naturalnie chodzi tu o przedstawienie tego że żołnierze Wehrmachtu, jako część awangardy białej rasy według teorii NSDAP stanowią sobą sporą wartość, skarb. "Bóg jest z nami" - dosłowne tłumaczenie napisu na klamrach "Gott mit uns"."jego prawda jak tarcza Cię ocali" - interpretacja poglądów tzw. Deutsche Christen, niemieckich chrześcijan, głównie luteran, którzy stanęli po stronie NSDAP"Czekałeś na ten dzień tyle lat" - aluzja do lat 1918-1935, kiedy rozbudowa armii była praktycznie niemożliwa lub utrudniona, a niemieccy wojskowi musieli działać praktycznie w konspiracji żeby się szkolić, ich oczekiwań i nadziei wobec NSDAP i remilitaryzacji Niemiec."Ruszaj z nami, z wątłymi marzeniami, z ufnością, którą jeszcze masz" - twórcza reinterpretacja haseł na plakatach rekrutacyjnych "Komm zu uns", połączona z nadzieją na odrodzenie potęgi Niemiec, m. in. poprzez silną armię i jej zdobycze Sprawdź też inne interpretacje Katarzyna Sudoł, interpretacja dodana 18/02/2019 - sprawdź dodane do tej piosenki Wyślij Niestety coś poszło nie tak, spróbuj później. Treść poprawki musi być wypełniona. Dziękujemy za wysłanie poprawki.

armia białej gwiazdy z nią się liczy każdy